Do zdarzenia doszło w nocy z 27 na 28 listopada 2017 roku, ale sprawca został zatrzymany dopiero w czerwcu tego roku. Udało się go ująć, ponieważ na miejscu zostawił ślady DNA. O skierowaniu aktu oskarżenia poinformował PAP w poniedziałek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. "Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście Północ skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Yevheniejowi K. Mężczyzna jest oskarżony o dokonanie wspólnie i w porozumieniu z nieustaloną osobą kradzieży z włamaniem do salonu jubilerskiego na terenie Galerii Handlowej Arkadia" - powiedział prok. Łukasz Łapczyński. Z ustaleń śledczych wynika, że włamywacz jeszcze w trakcie otwarcia galerii ukrył się w pomieszczeniu technicznym w jednej z toalet. Tam miał wcześniej ukryte przedmioty potrzebne do włamania. Tuż po zamknięciu centrum handlowego dostał się do szybu wentylacyjnego w podwieszanym suficie, skąd przeczołgał się nad zaplecze salonu jubilerskiego. Do pomieszczenia spuścił się po linie, wyjął z biurka klucz do sejfu, w którym ukryte były wyroby jubilerskie warte około 715 tysięcy złotych. Zabrał ponad 50 zegarków, kolczyki, pierścionki, bransolety, obrączki, breloki oraz ponad 7 tysięcy złotych w gotówce. Następnie wrócił przez szyb wentylacyjny do toalety, gdzie do rana czekał na otwarcie centrum handlowego i opuścił budynek. Lina była głównym śladem Na zapleczu salonu nie było kamer monitoringu. Główny ślad, jaki został po włamywaczu, to lina, na której zostawił ślady DNA. "W oparciu o badania DNA ustalono, że profil sprawcy kradzieży wprowadzony do systemu przez polską policję odpowiada profilowi DNA sprawcy kradzieży na terenie Niemiec, przypisanemu do Yevhenieja K. Mężczyzna był w Niemczech poszukiwany w ramach procedury Europejskiego Nakazu Aresztowania" - podał prok. Łapczyński. Podejrzenia skierowane na Yevhenieja K. potwierdziły także kolejne badania DNA z butelek i odzieży, które pozostawił w centrum handlowym. Zdradziły go także ślady butów i odciski palców. Prokuratura powołała również biegłego antropologa, który stwierdził, że mężczyzna, którego kamera monitoringu nagrała, gdy dzień przed datą włamania kupował linę na terenie Arkadii, oraz tuż przed włamaniem kręcił się po salonie jubilerskim, to właśnie podejrzany Ukrainiec. W oparciu o dane straży granicznej ustalono, że Yevheniej K. przyjechał do Polski 22 listopada, czyli kilka dni przed kradzieżą, a strefę Schengen opuścił już 1 grudnia. Kiedy ponownie wracał do Polski, w czerwcu tego roku, został zatrzymany przez straż graniczną na podstawie niemieckiego listu gończego. W tym czasie śródmiejska prokuratura wezwała go na przesłuchanie i przedstawiła mu zarzut kradzieży z włamaniem. 35-letni Ukrainiec, stolarz z zawodu, przyznał się do winy na pierwszym przesłuchaniu. "Opisał przebieg kradzieży. Rozpoznał siebie na zabezpieczonych nagraniach z monitoringu galerii handlowej. Wyjaśnił, że skradzione rzeczy przekazał za kwotę 30 tysięcy złotych mężczyźnie, by ten sprzedał je w lombardzie" - poinformował prok. Łapczyński. Yevheniej K. od tamtej pory przebywa areszcie. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności. Jednak jak poinformował PAP rzecznik stołecznej prokuratury, akt oskarżenia przeciwko Ukraińcowi nie kończy sprawy. Z materiału dowodowego wynika, że w organizacji włamania do Arkadii brała udział co najmniej jeszcze jednak osoba. "Z postępowania przeciwko Yevheniejowi K. wyłączono materiały dotyczące udziału w kradzieży nieustalonego dotychczas mężczyzny" - podał prok. Łapczyński.