Na początku stycznia Anna H., starszy inspektor Banku Polskiej Spółdzielczości SA sama zgłosiła się do prokuratury, twierdząc, że od lipca 2003 r. do grudnia 2008 r. podkradała pieniądze klientów. - Kobieta ujawniła ten proceder i chciała wyjaśnienia sprawy, mówiąc, że bardzo żałuje swojego czynu. Brała od klientów pieniądze np. gdy zakładali lokaty terminowe, a potem wpłacała je na swoje konto z przeznaczeniem na działalność gospodarczą - mówi prok. Violetta Niziołek rzecznik jeleniogórskiej prokuratury okręgowej. Anna H. twierdziła, że przez pięć lat przywłaszczyła sobie co najmniej milion zł. Pieniądze wykorzystała na rozkręcenie firmy zajmującej się pośrednictwem w zdobywaniu kredytów, a potem otworzyła bar. Pracownica banku była bardzo ostrożna i przebiegła. Przez pięć lat nie chorowała. Nie brała też urlopów. Nie chciała stracić kontroli nad swoimi klientami aby nikt nie miał do nich dostępu i nie odkrył przekrętów. Jak w takim razie Anna H. przez pięć lat uniknęła wpadki? - Najprawdopodobniej gdy ktoś zgłaszał się po pieniądze i chciał zrealizować swoją lokatę, kobieta przelewała pieniądze wraz z odsetkami ze swojego specjalnego konta. Ale to dopiero badamy. W banku trwa wewnętrzna kontrola, która ma wyjaśnić te nieprawidłowości - dodaje prok. Niziołek. Śledczy usiłują też dokładnie rozpracować nie tylko, jak przez pięć lat bank nie zorientował się w przekręcie, ale także ile dokładnie pieniędzy przywłaszczyła sobie Anna H. - Kobieta ma postawiony zarzut przywłaszczenia powierzonego mienia wielkiej wartości za co grozi do 10 lat więzienia. Na razie bank ustalił 20 poszkodowanych osób, ale liczba ta będzie znacznie większa. Można domniemywać, że sprawa będzie dotyczyła nawet powyżej setki klientów - mówi Niziołek. Anna H. nie zwróciła dotąd ani grosza z ukradzionej sumy. Co ciekawe jej dobrowolne zgłoszenie się do prokuratury mogło być wybiegiem taktycznym. 28 grudnia 2008 r. H. została dyscyplinarnie zwolniona z pracy. Prawdopodobnie bank już wcześniej odkrył jej oszustwa, ale weryfikował sprawę. Jednak zawiadomienie trafiło do prokuratury trzy dni po tym jak zjawiła się tam Anna H. Wobec byłej już pracownicy banku zastosowano dozór policyjny i kaucję w wysokości 10 tys. zł a także nakaz powstrzymania się od działalności związanej z obsługą finansową. Nie wiadomo czy zajęto jej majątek na początek grożących kar i odszkodowań.