W piątek Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia uniewinnił b. wiceszefa gminy Centrum Pawła Bujalskiego, b. radną i sekretarza gminy Ludwikę Wujec oraz troje innych b. urzędników. Sąd uznał, że dowody w sprawie są "całkowicie niewiarygodne"; były zbierane wbrew regułom; areszty miały charakter "wydobywczy", a niektóre zarzuty nigdy nie powinny być sformułowane jako oparte na zeznaniach osoby skłonnej do kłamstw i leczonej psychiatrycznie.Wyrok jest nieprawomocny. Prok. Waldemar Bastecki wyraził przypuszczenie, że Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga złoży apelację. Obrońca Bujalskiego mec. Grzegorz Kucharski zapowiedział zaś wystąpienie o odszkodowanie od państwa za bezpodstawny areszt; mówił też o wniosku o odpowiedzialność dyscyplinarną prokuratorów z nadzoru oraz policjantów CBŚ ze sprawy. "Układ"? Trwający od 2009 r. proces był efektem głośnego śledztwa z czasów rządów PiS, które miało być dowodem na przestępczy "układ" w stolicy z lat 90., gdy miastem rządziła koalicja SLD-UW, a prezydentem Warszawy był Paweł Piskorski. W 2006 r. ogłoszono, że CBŚ z prokuraturą rozbiły "układ" opierający się na korupcji. Ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro mówił, że gdy b. prezydent Warszawy Lech Kaczyński składał zawiadomienia w prokuraturze, postępowania były umarzane lub ich nie wszczynano. - To, co było niemożliwe, stało się możliwe, kiedy była rzeczywista wola prowadzenia postępowania, kiedy nowe kierownictwo prokuratur w Warszawie zdecydowało się potraktować sprawy tzw. układu warszawskiego jako priorytetowe - podkreślał. Bujalskiego aresztowano na 14 miesięcy pod zarzutem przyjmowania łapówek. Miał je dostawać za umożliwienie firmie Warimpex postawienia budynku przy ul. Siennej, za preferowanie jednej firmy informatycznej w przetargach komputerowych, za zgodę na wynajęcie na restaurację powierzchni w Pałacu Kultury i Nauki i za zgodę na inwestycję w nieruchomości przy ul. Gwiaździstej. Rozpiętość łapówek miała wynosić od 8 tys. do 300 tys. zł; pojawiła się też kwota 100 tys. dolarów. W dwóch przypadkach pośrednikiem miał być zamordowany w 2005 r. b. szef Rady Gminy Centrum Bogdan Tyszkiewicz, powiązany z gangiem pruszkowskim. Zarzuty postawiono w sumie kilkunastu osobom (część z nich dobrowolnie poddała się karze). Prok. Michał Machniak żądał 6 lat więzienia i 200 tys. zł grzywny dla Bujalskiego za pięć zarzutów przyjęcia łapówek. Prokurator wniósł zaś o uniewinnienie Wujec, bo proces wykazał brak dowodów przekazania przez świadek Iwonę Z. 20 tys. zł łapówki jej oraz Bujalskiemu. Dla trojga pozostałych prokurator żądał kar od 4 lat do 1,5 roku więzienia w zawieszeniu. Oskarżeni nie przyznawali się do zarzutów. Obrona wnosiła o uniewinnienie wszystkich podsądnych; całą sprawę określała jako polityczną. - Ta sprawa zaczęła się od hasła: rozbić układ warszawski, rządzący w stolicy układ polityczny z czasów UW-SLD. Ta kwestia zdeterminowała postępowanie prokuratury - mówił mec. Kucharski. Podkreślano, że akt oskarżenia opierał się na zeznaniach Iwony Z. (wcześniej karanej) i Tyszkiewicza, uzależnionego od narkotyków i alkoholu. Według adwokatów CBŚ i prokuratura dopuściły się licznych nieprawidłowości, m.in. wymuszano zeznania na Bujalskim oraz ukrywano dowody niewinności oskarżonych. Kompromitacja prokuratury W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Marek Krysztofiuk mówił, że zebrane przez prokuraturę dowody okazały się całkowicie niewiarygodne i były zbierane wbrew regułom, z naruszeniem zasad obiektywizmu i rozstrzygania wątpliwości na korzyść podejrzanego. Sędzia powołał się na zeznania jednego ze świadków oskarżenia, który mówił, że gdy jego słowa nie były dla nikogo obciążające, to ich w śledztwie nie protokołowano. Według sądu to "skrajne naruszenie zasad prowadzenia śledztw". Zdaniem sądu w śledztwie "obrano jeden punkt widzenia i do niego dążono". Sędzia dodał, że nie analizowano rozbieżności w zeznaniach. Według sędziego "wydaje się, że prokurator nie panował do końca nad tą sprawą". Sędzia podkreślił, że Iwona Z. była leczona psychiatrycznie i ma skłonności do kłamstw, a jej zeznania były rozbieżne i niekonsekwentne. Sąd uznał, że prokurator bezkrytycznie oparł się na jej zeznaniach co do Wujec, której "droga życiowa winna wskazywać daleko idącą powściągliwość prokuratora". Sędzia dodał, że zarzut wobec Wujec "nie miał prawa znaleźć się w akcie oskarżenia". Niewiarygodni świadkowie - Jak można było dać wiarę zeznaniom Tyszkiewicza? - pytał też sędzia. Podkreślał, że miał on stany maniakalne związane z jego uzależnieniem i leczył się psychiatrycznie; nawet jego żona mówiła o jego konfabulacjach, m.in. o rzekomych kontaktach z Putinem i Ben Ladenem. Bujalskiemu postawiono osiem zarzutów, w tym sześć korupcyjnych i dwa mniejszej wagi. - Jest takie myślenie, żeby stawiać więcej zarzutów, bo "może coś się utrzyma" - mówił sędzia. Odnosząc się do jednego z zarzutów wobec Bujalskiego - od którego o uniewinnienie wnosił sam prokurator - sędzia powiedział, że prokuratura powinna zaniechać tego oskarżenia, bo opierało się wyłącznie na zeznaniach Z. Komentując zarzuty o przyjmowanie łapówek od inwestorów, sędzia pytał retorycznie, czy jest dowód, że jakaś decyzja władz gminy została wydana korzystnie dla nich i w zamian za łapówkę. Dodał, że nie zostało wyjaśnione, "dlaczego prokurator wybrał sobie Bujalskiego". Bujalski po wyroku wyraził szacunek dla sędziego za "rzetelność i wnikliwe podejście do sprawy". Wspominając o odpowiedzialności dyscyplinarnej śledczych, mec. Kucharski dodał, że mogło już nastąpić jej przedawnienie. Mec. Maciej Bednarkiewicz powiedział, że można mówić nawet o przestępstwie ukrywania przez prokuraturę dowodów świadczących na korzyść oskarżonych.