Anti-Counterfeiting Trade Agreement wzbudzał silne emocje i liczne kontrowersje, które były podsycane przeciekami i domysłami. Negocjacje prowadzone były bowiem w tajemnicy. ACTA jest traktatem handlowym, a te nie są negocjowane publicznie. Upubliczniony dokument to niemal gotowy tekst traktatu. Niemal, gdyż znajdziemy w nim kilkanaście zaznaczonych wyrazów, co do których trwają jeszcze rozmowy. Ujawniony tekst ACTA pokazuje, że umowa będzie znacznie mniej restrykcyjna, niż mówiły o tym spekulacje, przecieki i nieoficjalne doniesienia. Po jego upublicznieniu unijny urzędnicy stwierdzili, że wprowadzenie ACTA w życie nie będzie wymagało żadnych zmian w prawie UE. W końcowym dokumencie nie przewidziano - jak to miało miejsce w jego jedynej ujawnionej wersji roboczej - zakazu produkcji i sprzedaży narzędzi umożliwiających łamanie praw autorskich czy obchodzenie zabezpieczeń DRM. Zakazano tylko takich narzędzi, które powstały z myślą o nielegalnych działaniach. Ponadto nie wprowadzono zasady "trzech ostrzeżeń", która zakłada odcinanie piratów od internetu. ACTA przewiduje, że sygnatariusze paktu mogą, ale nie muszą jej stosować. W postaci takiej, jak obecna, ACTA generalnie nie nakłada na sygnatariuszy obowiązku restrykcyjnych ruchów prawnych. To raczej dokument, który jest wspólnym uzgodnieniem stanowiska dotyczącego ochrony własności intelektualnej na arenie międzynarodowej. W negocjacjach ACTA brały udział USA, Unia Europejska, Japonia, Australia, Nowa Zelandia, Kanada, Singapur, Korea Południowa, Meksyk i Maroko. Mariusz Błoński