Jak powiedziała PAP rzeczniczka SO ds. cywilnych sędzia Maja Smoderek, sąd umorzył w piątek postępowanie wobec cofnięcia pozwu przez powoda. Dodała, że stało się to w związku z zawarciem przez strony procesu ugody pozasądowej - w takim przypadku strony nie muszą przedstawiać sądowi treści ugody. Nie wiadomo, jakie są warunki ugody. Według Smoderek w pozwie o ochronę dóbr osobistych Kaczyński żądał od TVN przeprosin za bezprawne naruszenie swej prywatności. Miało to polegać na upublicznieniu, bez jego zgody, jego danych osobowych, wizerunku i informacji o stanie zdrowia psychicznego w kontekście postępowania karnego. Ponadto domagał się przeprosin za naruszenie godności i nieuprawnione "publiczne roztrząsanie możliwych dysfunkcji psychicznych". Pozew żądał, by sąd nakazał zamieszczenie tych przeprosin na stronie portalu TVN24.pl, w onet.pl oraz by odczytał je lektor w programie TVN między godz. 19.30 a 20. Rzecznik TVN Karol Smoląg poinformował PAP, że ugoda ma charakter pozasądowy i nie zawiera żadnych wzajemnych zobowiązań stron poza zobowiązaniem powoda do wycofania pozwu. W styczniu br. Sąd Okręgowy w Warszawie nieprawomocnie uwzględnił inny pozew Kaczyńskiego - wobec Radia Zet - i nakazał tej stacji przeprosić lidera PiS za to, że publikując wynik sondażu na temat decyzji sądu o poddaniu lidera PiS badaniom psychiatrycznym, podało jego dane i wizerunek. Chodziło o sondaż z lata 2011 r., w którym spytano o słuszność decyzji sądu ws. wysłania lidera PiS na badania psychiatryczne. Stołeczny sąd rejonowy chciał w 2011 r. badań na potrzeby prywatnego procesu karnego, który Kaczyńskiemu wytoczył Janusz Kaczmarek za nazwanie go "agentem-śpiochem". Zanim sąd wycofał się z tego, radio w lipcu opublikowało sondaż, z którego wynikało, że 43 proc. Polaków popiera decyzję sądu, a 41 proc. uważa ją za złą. Lider PiS żądał w pozwie przeprosin za naruszenie jego dóbr osobistych; jego zdaniem radio, publikując te informacje, chciało mu zaszkodzić i naruszyło jego godność oraz cześć. Pozwani chcieli oddalenia pozwu, bo sondaże są "elementem debaty publicznej". - Zakaz publikowania danych i wizerunków osób, przeciwko którym toczy się postępowanie, jest zakazem kategorycznym i media nie mogą takich danych podawać bez zgody sądu, prokuratora czy samego zainteresowanego - mówiła sędzia Paulina Asłanowicz, uzasadniając styczniowe orzeczenie. Jak podkreśliła, prawo nie czyni w tym względzie żadnych wyjątków wobec osób publicznych, nie jest także usprawiedliwieniem to, że ktoś inny wcześniej naruszył ten sam zakaz.