Jak poinformował pełnomocnik rodziny Olewników Janusz Kaczmarek, w ramach zadośćuczynienia rodzina ta żąda od prokuratury przeprosin i wpłaty 600 tys. zł na wspierającą ofiary porwań fundację im. Krzysztofa Olewnika. - Jednak istotą tych roszczeń są przeprosiny. Jeśli w czasie posiedzenia sądu do przeprosin dojdzie, to rodzina jest nawet gotowa odstąpić od roszczeń finansowych - powiedział Kaczmarek. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku prowadzi śledztwa, w których ustalane są nieznane okoliczności porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz badane nieprawidłowości przy dotychczasowych postępowaniach. 25 kwietnia Kaczmarek wystosował do PA w Gdańsku przedsądowe wezwanie, w którym - w imieniu rodziny Olewników - zażądał wypłaty 600 tys. zł zadośćuczynienia oraz odwołania nieprawdziwych - zdaniem rodziny - informacji ze śledztwa, zdementowania niepotwierdzonych medialnych pogłosek o sprawie i przeprosin za krzywdy, których w związku z tym doznała rodzina. W trakcie konferencji prasowej 25 kwietnia, na której poinformowano o roszczeniach, Danuta Olewnik mówiła m.in. o przeszukaniach, które miały miejsce w listopadzie ub.roku w domach członków rodziny. Jej zdaniem przeszukania odbyły się "na podstawie subiektywnego wyboru materiału dowodowego, niepotwierdzonego w śledztwie". Podkreślała, że nieprawdą jest, by rodzina zataiła jakieś dowody. Zarzuciła też prokuraturze, że ta jest odpowiedzialna za przecieki ze śledztwa. Prokuratura, odpowiadając na wezwanie, uznała roszczenia rodziny za bezzasadne. Śledczy nie uzasadnili szczegółowo swego stanowiska, ówczesny rzecznik prokuratury Krzysztof Trynka informował wtedy tylko, że zdaniem prokuratury działania oraz wypowiedzi gdańskich śledczych były "zgodne z przepisami prawa i znajdują oparcie w materiale dowodowym zgromadzonym w sprawie". PA w Gdańsku zajmuje się sprawą Krzysztofa Olewnika od maja 2008 r. Gdańscy prokuratorzy przeprowadzili m.in. powtórną analizę akt oraz dowodów zebranych w czasie dotychczasowych postępowań w tej sprawie. Efektem ich pracy było m.in. znalezienie nowych dowodów oraz zlecenie ekspertyz, których wyniki sprawiły, że prokuratorzy nabrali wątpliwości, czy porwanie Olewnika rzeczywiście miało taki przebieg, jak dotychczas sądzono. Śledczy postanowili sprawdzić, czy nie zostało ono np. sfingowane. 17 listopada ub. roku śledczy przeprowadzili też przeszukania w domach rodziny Olewników. Zdecydowali się na nie, bo podejrzewali, że rodzina Olewników nie przekazała wszystkich dowodów istotnych dla sprawy. Wszystkie osoby, u których odbyły się przeszukania, złożyły zażalenia na te czynności. Sąd uznał jednak, że "przeszukania odbyły się zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego, w sposób prawidłowy". Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w październiku 2001 r. Sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro, jednak Krzysztof Olewnik nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan (Mazowieckie). Odnaleziono je w 2006 r., a w 2010 r. - po ekshumacji na cmentarzu w Płocku - i badaniach genetycznych ostatecznie potwierdzono tożsamość ofiary. Proces ws. uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika toczył się od października 2007 do marca 2008 r. Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie 11 osób. Sąd Okręgowy w Płocku skazał wtedy dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - na kary dożywotniego więzienia. Ośmioro skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił. Trzech sprawców porwania i zabójstwa Olewnika popełniło samobójstwo w zakładach karnych.