Spot "Uczniowie Nauczycielom" przygotowany został - jak ustalił reporter RMF FM Kuba Kaługa - przez uczniów jednej z trójmiejskich szkół, a opublikowany na YouTubie z hasztagiem #MuremZaNauczycielami. "Kim są dla nas nauczyciele?" - pyta w pierwszych słowach spotu lektor, po czym podkreśla: "Często uważamy ich tylko za tych, którzy mają przekazać nam wiedzę. Myślimy, że są tylko tymi, którzy mają zrealizować program, ocenić nasze sprawdziany, wystawić oceny na koniec roku. Jednak czy jest to prawdą?". "Naszym zdaniem, nauczyciele są dla nas kimś znacznie więcej. Ktoś mógłby przecież powiedzieć, że możemy uczyć się z książek bądź internetu. Czyż nie wydaje się to absurdalne?" - słyszymy kolejne pytanie. Dalej lektor podkreśla: "Przecież to od nich (nauczycieli) zależy, jakimi ludźmi będziemy, wchodząc w dorosłe życie. Dlaczego więc ci, którzy kształtują przyszłych lekarzy, prawników czy polityków, są tak bardzo niedoceniani?". "My, uczniowie, wspieramy ich w strajku wiedząc, jak ciężką i odpowiedzialną pracę wykonują. Drodzy Nauczyciele: my, uczniowie, stoimy za Wami murem i wspieramy Was w Waszych działaniach" - podsumowuje lektor, a spot kończy kadr z lotu ptaka, na którym widać trzymających się za ręce uczniów, otaczających przypinkę do ubrania z hasłami: "Protest!" i "Protestuję, bo zależy mi na edukacji". "Jesteśmy z wami. Uczniowie" Hasła "Uczniowie wspierają nauczycieli" i "Jesteśmy z wami. Uczniowie" pojawiły się dzisiaj natomiast przed szczecińskim IX Liceum Ogólnokształcącego im. Bohaterów Monte Cassino, na budynku zawisła flaga jednego ze związków zawodowych, a na drzwiach pojawiła się informacja o strajku zatrudnionych w placówce. Jak komentuje pracujący tam nauczyciel historii i WOS-u Marek Matusiak: "Od dłuższego czasu można mieć wiele wątpliwości co do polityki obecnych władz oświatowych i na tle powszechnego rozdawnictwa w okresie przedwyborczym dla innych grup społecznych pomijanie nauczycieli jest po prostu irytujące. To uwłacza godności naszego zawodu i nie wygląda na poważne traktowanie naszej grupy zawodowej". Równocześnie jednak przekonuje, że do strajku przystąpił "z bólem": "(...) Bo przez 21 lat nie musiałem takich sytuacji rozważać, ale w tej chwili poziom irytacji jest tak wielki, że z dużym problemem w sercu człowiek się decyduje na takie czyny". "Poczucie obowiązku, na którym zresztą władza próbuje ciągle grać, jest rzeczywiście wielkie wśród wielu koleżanek i kolegów - i to jeszcze cięższym czyniło dylemat, czy przystąpić do strajku, czy nie" - zapewnia historyk. Nauczyciel języka polskiego Marcin Niedziółka zaznacza natomiast, odnosząc się do uczniowskich gestów poparcia: "Jesteśmy zdziwieni, a jednocześnie mile zaskoczeni, że widzimy takie napisy, takie gesty nas wspierające". "Uważamy, że za dużo bałaganu panuje w oświacie i że jesteśmy wynagradzani nieadekwatnie do naszej pracy. Bałagan wokół oświaty za bardzo nas sfrustrował i myślimy, że już chyba nie ma innej drogi. Możliwości rozmów się wyczerpały i stoimy cały czas w miejscu" - podkreśla. Proszony o komentarz do zarzutów, mówiących o uciążliwości strajku - przypomnijmy, że akcja wystartowała tuż przed egzaminami gimnazjalnym i ósmoklasisty, których rozpoczęcie zaplanowane jest na 10 i 15 kwietnia - Marcin Niedziółka pyta retorycznie: "Jaką siłę, jaki wymiar będzie miał strajk i kto będzie z nami rozmawiał, kiedy strajk zrobimy w wakacje?". "Organizujemy ten strajk w momencie najgorętszym, ponieważ po prostu jest to czas nośny. My nie chcemy nikogo karać, nikt nie jest naszym zakładnikiem, ale to jest ten moment, w którym ten strajk może wreszcie przynieść jakieś efekty" - zaznacza polonista. "Popieramy was. Rodzice" "Popieramy was. Rodzice" - taki ogromny napis kredą pojawił się z kolei na chodniku przed budynkiem szkoły podstawowej nr 46 w Szczecinie. Jak donosi reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska, w placówce nie ma dzisiaj lekcji, prowadzone są zajęcia opiekuńcze. Stawiło się na nich jednak zaledwie kilkoro uczniów. Zdania uczniów podzielone Docierają do nas także sygnały od uczniów, których dotknął strajk. "Jestem maturzystką jednego z podkarpackiego liceum, to o co dzisiaj zastałam w mojej szkole to istny ŻART. Aby wejść do szkoły, na lekcje do nauczycieli niestrajkujących, musiałam zostać spisana, a wyjście z niej mogło być możliwe jedynie za okazaniem dowodu. Osoby niepełnoletnie takiego przyzwolenia nie miały. Pomimo nieodbywających się lekcji, mieli siedzieć bezczynnie w klasach oczywiście bez opieki nauczycieli, gdyż całe grono strajkujących nauczycieli siedziało w jednej z klas, popijając kawkę. Zatem uczniowie wyskakiwali przez okna. Wchodzić na lekcje do nauczycielek, którym zależy na dobru uczniów , spotkałam się również z niemiłymi komentarzami. Protest miał nie wpłynąć na dobro uczniów, natomiast MY czujemy się oszukani i zdenerwowani całą sytuacją" - pisze do nas uczennica klasy maturalnej. "Nie mamy wystawionych ocen, jedynie oceny proponowane i to oczywiście nie ze wszystkich przedmiotów, a o wcześniejszej klasyfikacji z powodu protestu dowiedzieliśmy się w minionym tygodniu. Klasyfikacja ma być 12.04.2019 roku, wielu uczniom zależy na dobrym świadectwie maturalnym, nauczyciele zapewnili nas, że będziemy jeszcze odpytywani na lepsze oceny w tym tygodniu. Każdy zatem w to uwierzył. Jednak dzisiaj dowiedzieliśmy się, że z powodu strajku nie mają oni dostępu do dziennika. Jestem zażenowana całą tą sytuacją, każdy z państwa wie z jakim stresem zmagają się maturzyści" - kończy. "Witam, jestem uczennicą krakowskiego LO, klasa maturalna. Dla mnie cały ten strajk jest wręcz śmieszny. Najgłośniej strajkują nauczyciele, którzy kompletnie nie potrafią przekazać wiedzy, oni uczą, a nie nauczają, a przecież to nie są "uczyciele".... Większość z moich kolegów musi uczęszczać na korepetycje, ponieważ z lekcji nic nie wynoszą, a do matury trzeba być jednak przygotowanym. Uważam, że podwyżki powinni dostać nauczyciele, którzy rzeczywiście są świetni, a takich jest niestety mało i są niesprawiedliwie traktowani bo zarabiają tyle samo, co ich gorsi w fachu koledzy. Dlaczego słaby fizyk, czy wfista ma zarabiać tyle samo co świetny matematyk? To jest absurd" - czytamy w wiadomości od innej uczennicy. "Moja szkoła teraz nie pracuje, nie wiadomo kiedy znów zostaną rozpoczęte zajęcia. Podobnie jak szkoła podstawowa mojego rodzeństwa, tutaj jest ten plus, że ja mogę zostać z nimi w domu, ale co mają zrobić rodzice, którzy nie mają z kim swoich dzieci? Uważam, że strajk strajkiem, ale takie całkowite zamknięcie szkół jest beznadziejnym pomysłem, każda z nich powinna zorganizować jakieś zajęcia chociaż na kilka godzin, myślę, że to by znacznie pomogło w rozwiązaniu problemu z opieką. Swoją drogą, pensje nauczycielskie są "odgórnie" ustalone, więc każdy może sprawdzić czy taka kwota mu odpowiada, czy nie. Nikt nie zmuszał ich do podjęcia pracy pedagogicznej. To była ich wola. Warto też dodać, że nie mają oni aż takiego złej pracy jak przedstawiają. Wakacje, ferie, przerwy świąteczne i wiele innych - poza nauczycielami NIKT nie ma tak wiele wolnego, mają naprawdę bardzo dużo czasu na odpoczynek. No i oczywiście ten urlop dla podratowania zdrowia, który może trwać nawet rok, też warto o nim wspomnieć" - komentuje. "W szkole są tygodniowo 18 godzin, to jest mniej niż połowa normalnego, etatowego czasu pracy. Poza tym udzielają korepetycji, za które naprawdę dużo sobie liczą. Te niby pozostałe 22 godziny na dokształcanie, czy sprawdzanie prac uczniów myślę, że w większości są pozostawione na czas wolny. Więc ich pensja jest tak naprawdę za 18 godzin pracy. Też istnieje przecież 13 wypłata, dodatek motywacyjny. Mówienie, że ten strajk jest dla nas, uczniów, też jest trochę zabawny. No ale przecież jak dostaną podwyżki, to dzieci na pewno będą świętować razem z nimi. No cóż, w mojej opinii tylko nieliczni nauczyciele tak naprawdę mogą domagać się podwyższenia pensji. Reszta? Reszta, powinna zastanowić się, czy rzeczywiście wywiązuje się ze swojej pracy" - dodaje. Jeszcze inna, maturzystka z ubiegłego roku, pisze: "Maturę zdałam w ubiegłym roku (współczuję młodszym kolegom...) i szczerze mówiąc - podwyżki tak, dla zaangażowanych nauczycieli, dla reszty - absolutnie NIE... Każde zwiększenie wynagrodzenia powinna poprzedzać ocena okresowa, podparta ankietami zebranymi wśród uczniów i rodziców (wiele prywatnych szkół tak robi, na studiach, mimo że uczelnia jest państwowa, także mamy możliwość ocenienia pracy kadry profesorskiej). Uczniowie i rodzice nie są głupi - doskonale widzą, kto z Was drodzy nauczyciele się stara i godnie wykonuje swoje obowiązki, a kto tylko 'czeka do dzwonka i oby do wakacji'". Uczniowie boją się także konsekwencji strajku. "Jestem uczniem szkoły ponadgimnazjalnej. Wczoraj wieczorem dostałem informacji, iż lekcji w dniu dzisiejszym nie będzie. Obecnie jestem w domu i nie wiem, co robić i czym się zająć. Obawiam się że ten czas, kiedy nie chodzę do szkoły będę musiał odpracować w soboty lub w wakacje" - napisał do nas uczeń. A wy co sądzicie? Możecie wyrazić swoją opinię na temat strajku za pomocą naszej ankiety lub FORMULARZA.