Ich treść przypomina "dla upamiętnienia i ku przestrodze (...) wielką tragedię ludzką". Wskazuje, że od 1940 r. do stycznia 1945 r. funkcjonowała tam filia obozu koncentracyjnego w Auschwitz, a później, od lutego do listopada 1945 r. obóz służył komunistycznemu Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego "jako katownia pod wodzą Salomona Morela". "Kat S. Morel uniknął sprawiedliwości ucieczką do Izraela" - informuje napis na tablicy. W przypadającej w 62. rocznicę założenia stalinowskiego obozu uroczystości wzięło udział kilkadziesiąt osób - potomkowie ofiar obozów, przedstawiciele organizacji śląskich oraz mniejszości niemieckiej. Andrzej Roczniok z Ruchu Autonomii Śląska podkreślił, że w tym roku po raz pierwszy podczas obchodów wystawiono straż honorową, którą pełnili ubrani w ludowe stroje Ślązak i Ślązaczka. Od 1943 do stycznia 1945 r. w Świętochłowicach-Zgodzie mieściła się filia hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Według śląskich historyków, zginęło tam kilka tysięcy osób wyczerpanych niewolniczą pracą, głównie Żydów i Polaków, ale także m.in. Francuzów. W Świętochłowicach działały prócz tego obozy jenieckie, gdzie więziono Rosjan, Brytyjczyków i Włochów. Od lutego do listopada 1945 r. w poniemieckim obozie komunistyczne władze ulokowały obóz przeznaczony dla "zbrodniarzy faszystowsko-hitlerowskich". Trafiali tam jednak najczęściej Ślązacy, obywatele II RP, m.in. za podpisanie w czasie okupacji niemieckiej listy narodowościowej, tzw. volkslisty (co na Śląsku wobec represji za odmowę podpisania zalecał Kościół; volkslista była też narzucana rdzennym mieszkańcom, aby wcielić ich do wojska). Przez składający się z siedmiu baraków i budynku komendantury obóz przeszło wówczas ok. sześć tysięcy osób; liczba śmiertelnych ofiar szacowana jest na ponad dwa tysiące. Część z nich, w tym wiele kobiet i dzieci, zginęło w lipcu 1945 r., gdy w obozie wybuchła epidemia tyfusu. Do obozu trafiali m.in. żołnierze Armii Krajowej - zamykano tam osoby podejrzewane o wrogi stosunek do władzy. Decyzja o osadzeniu zależała od UB i NKWD i nie była poparta orzeczeniami sądów czy prokuratur; więźniowie trafiali tam bez wyroków, często na podstawie fałszywych donosów. Gdy w listopadzie 1945 r. obóz likwidowano, część osób zwolniono, innych przeniesiono do Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie. Były komendant obozu, Salomon Morel, zmarł w tym roku w wieku 87 lat w Izraelu. Wyjechał tam na początku lat 90., kiedy wszczęto postępowanie w sprawie dokonanych w obozie zbrodni. W 1996 r. katowicka prokuratura oskarżyła go o doprowadzenie do śmierci co najmniej 1538 więźniów. Jednak w 1998 r. Izrael odmówił jego ekstradycji. Według izraelskiego prawa, zarzucane mu czyny nie były zbrodniami ludobójstwa i uległy przedawnieniu po 20 latach. Katowicki oddział Instytutu Pamięci Narodowej podejrzewał Morela o niepodlegającą przedawnieniu zbrodnię ludobójstwa. Według świadków, Morel wielokrotnie bił więźniów, powodując uszkodzenia ciała i kalectwo, umieszczał w karcerze, szczuł psami, znęcał się nad nimi psychicznie. Był też obciążany za tragiczne warunki sanitarne i bytowe w obozie, prowadzące do śmierci wielu osób.