Podczas wtorkowych uroczystości z okazji 33. rocznicy podpisania Porozumienia Jastrzębskiego i 25. rocznicy strajków w 1988 r. apelował o zaangażowanie w życie społeczne, w tym udział we wrześniowym proteście w Warszawie.- 1980 rok to była walka wszystkich, to prawdziwa solidarność, ale widzimy po tych wielu latach, że polscy działacze zostali zdradzeni przez tych działaczy z nurtu liberalnego, którzy dzisiaj stoją u władzy i wdrażają swoje liberalne pomysły. Nie o taką Polskę do końca walczyliśmy - powiedział Duda pod pomnikiem Porozumienia Jastrzębskiego. "Robi się zamach na ustawę" Jego zdaniem "robi się zamach na ustawę o związkach zawodowych tylko dlatego, że związki zawodowe śmiały krytykować władzę". - Skądś to znamy. Związki zawodowe i związek zawodowy Solidarność jest od tego, żeby krytykować i będzie krytykował każdą władzę, która nie będzie widzieć pracownika, która będzie pracownika traktować jak przedmiot, a nie jak podmiot, bo taka jest rola związków zawodowych - mówił Piotr Duda. - Coraz bardziej dochodzimy do wniosku, że demokracja w naszym kraju jest tylko dla tych, którzy sprawują władzę, ale my to zmienimy. Dlatego, jeżeli parlament polski, który jest wybrany przez naród, a przede wszystkim koalicja rządząca nie chce lub utrudnia działanie związków zawodowych, nie dba o interesy pracowników, to my na 14 września w Warszawie zwołujemy parlament, ale narodowy, nas wszystkich, bo to naród sprawuje władzę w naszej ojczyźnie - dodał. Przekonywał, że już "dość narzekania przed telewizorami i komputerami, dość pisania i narzekania na forach internetowych". - Trzeba się ruszyć z fotela, przyjechać do Warszawy i wykrzyczeć - nie damy się dalej lekceważyć. Mamy prawo wypowiadać się jako związek zawodowy Solidarność w bardzo ważnych sprawach dla naszego społeczeństwa - przekonywał Duda, nagradzany oklaskami zebranych. Podkreślił, że związki zawodowe nie reprezentują działaczy związkowych, ale wszystkich pracowników. W imieniu całej Solidarności dziękował też uczestnikom protestów w 1980 i 1988 r. "To znak, że dzieje się coś bardzo niepokojącego" Uroczystości pod pomnikiem poprzedziła msza w jastrzębskim kościele pw. Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła. W homilii metropolita katowicki abp Wiktor Skworc nawiązał do planowanych na wrzesień akcji protestacyjnych w Warszawie. - Warto uważnie zastanowić się, czy wyprowadzanie ludzi na ulice stolicy jest właściwym działaniem: łatwo przecież o prowokację, a następnie malowanie czarnego obrazu związkowców w mediach, szczególnie tych ze Śląska, jak to już nieraz bywało. Mówię o tym z największą troską, kierowany troską o ład społeczny - powiedział hierarcha. - Jeśli jednak istnieje - waszym zdaniem - potrzeba wyjścia na ulice, to znak, że coś bardzo niepokojącego dzieje się w relacjach: władza-społeczeństwo-związki zawodowe, że nastąpiło jakieś fundamentalne pęknięcie. Brakuje społecznego dialogu, nie funkcjonują we właściwy i skuteczny sposób komisje trójstronne - dodał. "Zostało ono zakwestionowane" Abp Skworc przypomniał, że jednym z podstawowych uzgodnień Porozumienia Jastrzębskiego było uznanie przez totalitarną władzę prawa robotników do zrzeszania się i tworzenia wolnych, niezależnych związków zawodowych. - W dramatycznych okolicznościach zostało ono zakwestionowane - jak i wiele innych praw obywatelskich - bezprawnym, po dziś dzień nierozliczonym aktem ogłoszenia stanu wojennego z 13 grudnia 1981 r. - mówił. Porozumienie Jastrzębskie było trzecim, po gdańskim i szczecińskim, dokumentem podpisanym latem 1980 r. między władzą a robotnikami. Gwarantowało m.in. wolne soboty i indeksację zarobków. Śląskie strajki przyspieszyły negocjacje w Gdańsku i Szczecinie i wpłynęły na kształt zawartych tam porozumień. W sierpniu minęła też 25. rocznica górniczych strajków w 1988 roku, które przyczyniły się do ponownej legalizacji Solidarności i upadku komunizmu w Polsce. Rocznicę tę upamiętniają także zaprezentowane we wtorek w Jastrzębiu po raz pierwszy film pt. "Skok do wolności" oraz edukacyjna gra karciana pod tym samym tytułem.