To druga ewakuacja tego samego bloku w ciągu kilku miesięcy - wcześniej fałszywy alarm bombowy wywołała żona zatrzymanego ostatnio mężczyzny. Marek Wręczycki z zespołu prasowego śląskiej policji poinformował, że w sobotę późnym wieczorem mężczyzna telefonicznie powiadomił dyżurnego policji o podłożonej bombie w bloku przy ul. Gościnnej. Pod wskazany adres pojechały służby ratownicze. Ewakuowano wszystkich mieszkańców budynku - łącznie około 350 osób. W bezpiecznym miejscu podstawiono autobusy, w których na czas akcji przebywali ewakuowani katowiczanie. Policyjni pirotechnicy ze specjalnie wyszkolonym psem do odnajdywania ładunków wybuchowych przeszukali cały budynek, nie znaleźli żadnej bomby. W tym samym czasie policjanci sekcji kryminalnej namierzali osobę, która zgłosiła podłożenie ładunku. Po kilkudziesięciu minutach śledczy zatrzymali 28-letniego mieszkańca Katowic, który przyznał się do wywołania fałszywego alarmu. - Mężczyzna tłumaczył, że chciał w ten sposób zrobić na złość swojemu teściowi, który mieszka w tym bloku. Za wywołanie fałszywego alarmu grozi mu 3-letni pobyt w więzieniu. Ponadto może zostać obciążony kosztami akcji służb ratowniczych - powiedział Wręczycki. Jak dodał, ten sam blok był już raz ewakuowany z powodu fałszywego alarmu bombowego, przed kilkoma miesiącami. Wtedy z informacją o podłożonym ładunku wybuchowym dzwoniła żona zatrzymanego w sobotę mężczyzny. - Chciała zrobić na złość tej samej osobie, co jej mąż - swojemu ojcu. Także ona została zatrzymana po wywołaniu alarmu - powiedział Wręczycki.