Wąsik pod koniec sierpnia ub.r. skierował przeciwko Petru prywatny akt oskarżenia, gdyż - jak uzasadniał - ówczesny lider Nowoczesnej w publicznym wystąpieniu 16 lipca 2017 r. przed budynkiem Sejmu, nazywał go oraz koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego przestępcami. We wrześniu ub.r. pełnomocnik Wąsika złożył w Sejmie wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie Petru do odpowiedzialności karnej. Bez takiej zgody Sejmu, czyli uchylenia immunitetu, sąd w danej sprawie nie może prowadzić procesu posła. Obecny na wtorkowym posiedzeniu komisji pełnomocnik Wąsika argumentował, że zgodnie z polskim prawem, dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok w danej sprawie nie można osoby oskarżonej uznać za winną, a co za tym idzie, nie można nazwać jej przestępcą. Jak mówił, Petru doskonale zdawał sobie sprawę z nieprawomocności wyroku ws. Wąsika i Kamińskiego i mimo to, wielokrotnie nazywał polityków przestępcami. Pełnomocnik mówił również, że Petru pomawiał Wąsika poprzez wypowiedzi medialne oraz w mediach społecznościowych także po złożeniu aktu oskarżenia w jego sprawie. "Petru nawał mnie przestępcą" Sam Wąsik mówił, że będzie bronił swojego imienia, bo nie jest przestępcą. "Po tym, jak pierwszy raz Ryszard Petru nawał mnie przestępcą, wezwałem go przez media społecznościowe, by się z tego wycofał. Po tym, Ryszard Petru chyba w każdym programie publicystycznym, w którym jest zawsze mówi "Wąsik to przestępca". To skłania mnie do tego, żeby z całą stanowczością skierować prywatny akt oskarżenia wobec Ryszarda Petru. Bo nie ma tu ani skruchy, ani zastanowienia, ani elementu refleksji" - powiedział. Petru z kolei powiedział PAP po posiedzeniu komisji, że uchylenie mu immunitetu byłoby formą "zakneblowania ust opozycji". "Mają się ludzie bać, nie tylko posłowie" - dodał. Podczas posiedzenia komisji, jako obrońca b. lidera Nowoczesnej wystąpił szef PO Grzegorz Schetyna. Polityk wskazywał, że immunitet parlamentarny powinien chronić posła przed stawianiem się przed sądem za wyrażanie swoich poglądów politycznych. Schetyna podkreślił też, że Sąd Rejonowy w Warszawie uznał Wąsika winnym przekroczenia uprawnień i skazał go na 3 lata bezwzględnego pozbawienia wolności, a prezydent Andrzej Duda, ułaskawiając go, uznał - według Schetyny - że Wąsik popełnił przestępstwo. Ponadto, szef PO mówił też, że w listopadzie 2014 roku sąd uznał Wąsika za winnego zniesławienia, odstąpił od wymierzenia kary i umorzył postępowanie warunkowo. Tę informację potwierdził podczas posiedzenia komisji Wąsik, zaznaczył jednak, że taki wyrok zaciera się i jest uznany za niebyły po roku. Natomiast poseł PiS Andrzej Matusiewicz ocenił, że słowa Petru nt. Wąsika w kategorii prawnej są "klasycznym przykładem zniesławienia". W kategorii politycznej - zdaniem Matusiewicza - tego typu sprawy powinny być rozpatrywane przed komisją etyki poselskiej, a nie w sądach. "Kolejny raz sprawa toczy się między posłami i moim zdaniem takie sprawy powinniśmy załatwiać u nas, w Sejmie. Chyba dla nas wszystkich byłoby lepiej, gdyby te sprawy były tak załatwiane" - ocenił. Inni posłowie nie stracili immunitetu Z kolei Krzysztof Truskolaski - jeden z licznie zgromadzonych na posiedzeniu komisji posłów Nowoczesnej - wskazywał, że posłowie PiS - Patryk Jaki, Dominik Tarczyński oraz Bartosz Kownacki - którzy w tej kadencji stawali przed komisją regulaminową, nie zostali pozbawieni immunitetu. Z kolei - jak przypominał - w przypadku posłanki opozycji, Kamila Gasiuk-Pihowicz (Nowoczesna) komisja rekomendowała Sejmowi zgodę na uchylenie immunitetu. "Musimy traktować się na równi, jeżeli trzem posłom PiS nie został uchylony immunitet, to panu posłowi Ryszardowi Petru również nie powinien być on odebrany. Nie powinno się odbierać posłom immunitetu tylko dlatego, że poseł jest z innej partii politycznej" - powiedział Truskolaski. W marcu 2015 r. Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał w I instancji Kamińskiego i Wąsika na 3 lata więzienia m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA podczas "afery gruntowej" w 2007 r. Na kary po 2,5 roku skazano dwóch innych b. członków kierownictwa CBA. Zanim Sąd Okręgowy w Warszawie zbadał ich apelację, w listopadzie 2015 r. prezydent Andrzej Duda ułaskawił wszystkich czterech, umarzając postępowanie sądowe. W marcu 2016 r. SO uchylił wyrok SR i wobec aktu łaski prawomocnie umorzył sprawę. Od tego orzeczenia kasacje do SN złożyli oskarżyciele posiłkowi (m.in. oskarżony o łapówkę Piotr Ryba oraz rodzina Andrzeja Leppera). W lutym 2017 r. trzech sędziów SN zadało pytanie prawne ws. ułaskawienia - do odpowiedzi rozpatrywanie kasacji odroczono. 31 maja 2017 r. siedmioro sędziów SN uznało w uchwale, że prawo łaski prezydent może stosować wyłącznie wobec prawomocnie skazanych. Według nich, ułaskawienie takie, jak z 2015 r., "nie wywołuje skutków procesowych". W czerwcu 2017 r. marszałek Sejmu Marek Kuchciński wystąpił do TK z wnioskiem o stwierdzenie, czy akt łaski to uprawnienie, które wykonuje prezydent osobiście i bez ingerencji innych podmiotów, czy też przy ich udziale, a jeśli tak, to kto uczestniczy w jego wykonywaniu - i czy jest to SN. Marszałek Sejmu chce też rozstrzygnięcia, czy SN może dokonywać wiążącej interpretacji konstytucji w związku z wykonywaniem prerogatywy prezydenta o akcie łaski oraz decydować, czy akt ten został skutecznie wykonany. Sąd Najwyższy zdecydował na początku sierpnia 2017 r. o zawieszeniu rozpatrywania sprawy kasacyjnej Kamińskiego (dziś - ministra koordynatora służb specjalnych) i innych b. szefów CBA do czasu rozstrzygnięcia przez Trybunał Konstytucyjny sprawy sporu kompetencyjnego między SN a prezydentem w sprawie prawa łaski.