Uchwałę autorstwa komisji ds. UE poparło 411 posłów, nikt nie był przeciw, dwóch posłów wstrzymało się od głosu. Wcześniej Sejm odrzucił poprawkę PiS, która wzywała rząd do zawetowania budżetu UE, gdyby jego rozwiązania były dla Polski niekorzystne. Po przyjęciu uchwały przez Sejm, klub PiS wycofał własny projekt w tej sprawie. Zawierał on - podobnie jak proponowana przez PiS poprawka - wezwanie rządu do zawetowania budżetu Unii, gdyby były niekorzystny. W uchwale Sejm wzywa rząd m.in. do starań o wyrównanie dopłat bezpośrednich oraz zachowanie inwestycyjnego charakteru unijnego budżetu. Ponadto posłowie wyrażają przekonanie, że wieloletnie ramy finansowe na lata 2014-2020 muszą być "sprawiedliwym kompromisem odpowiadającym na potrzeby Polski i całej Unii Europejskiej". Zgodnie z projektem podstawą do kompromisu powinny stać się zasady: równości praw i obowiązków państw członkowskich, spójności gospodarczej, społecznej i terytorialnej Unii oraz prorozwojowego charakteru wspólnych polityk. "Za szczególnie ważne Sejm uważa zachowanie inwestycyjnego charakteru unijnego budżetu. Rozwój infrastruktury i inwestycje w kapitał ludzki, z pomocą funduszy strukturalnych i funduszu spójności, przyczynią się do wzmocnienia jednolitego rynku i unijnej gospodarki, a Polsce powinny dać możliwości wzmacniania konkurencyjności" - napisano w uchwale. Sejm oczekuje przyjęcia rozwiązań, które pozwolą polskim rolnikom konkurować na jednolitym rynku na równych zasadach. "Do takich rozwiązań w szczególności należy zaliczyć wyrównanie dopłat bezpośrednich i znaczące wsparcie procesu modernizacji obszarów wiejskich" - wskazuje uchwała. "Dobre intencje nie zawsze są skuteczne" Przed podjęciem przez izbę uchwały głos zabrał minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Jak powiedział, docenia intencje, jakie stoją za sejmową uchwałą. - Jednak wiemy, że dobre intencje nie zawsze są skuteczne - podkreślił Sikorski. Jak przypomniał, w trakcie negocjacji Traktatu z Lizbony Sejm również przegłosował "bardzo mocną uchwałę w obronie systemu głosowania z Nicei". - Przestrzegałbym przed logiką, którą mówi, że gdy nasi negocjatorzy jadą - według inicjatorów - uzbrojeni, a - według sztuki negocjacyjnej - z kajdankami na rękach, że to wzmacnia ich stanowisko - mówił Sikorski. - To, co naprawdę wzmacnia stanowisko negocjacyjne, to poczucie innych negocjatorów, że przedstawiciel Polski naprawdę jest upełnomocniony, żeby zawrzeć porozumienie i prosiłbym wysoki Sejm, by tej logiki się trzymać - powiedział szef MSZ. Odpowiedział mu Krzysztof Szczerski (PiS): "Jeśli pan minister mówi o kajdankach, to nie ma większych kajdanek niż te, które założył sobie sam pan premier Donald Tusk tutaj z tej izby ogłaszając 400 mld jako nasz górny cel negocjacyjny". Podkreślił, że PiS to bardzo niepokoi i uważa on, że negocjacje są źle prowadzone. - Nie módlmy się o pieniądze, tylko negocjujmy pieniądze - apelował. Wcześniej w trakcie głosowań wywiązała się gorąca dyskusja o unijnych dopłatach dla rolników. Marzena Wróbel (SP) oceniła, że 100 mld złotych na wspólną politykę rolną, o których mówił premier Donald Tusk, "to zdecydowanie za mało". - To ledwie wystarczy na bezpośrednie do hektara - mówiła posłanka SP. - Przy założeniu, że Polska uzyska 400 mld złotych (w nowym budżecie UE), na wspólną politykę rolną nie będzie pieniędzy - oceniła Wróbel. - Nie jest prawdą, jakoby Polska miała najniższe dopłaty w Unii Europejskiej, prawda jest dokładnie odwrotna. Jeśli weźmiemy pod uwagę płatności bezpośrednie plus płatności z drugiego filaru, polscy rolnicy otrzymują wsparcie już powyżej średniej unijnej - odpowiedział Sikorski. Minister, kontynuując, dowodził, że polscy rolnicy są tą grupą zawodową w Polsce, która najbardziej skorzystała na członkostwie w UE. Zapewnił zarazem, że polscy negocjatorzy będą nadal "walczyć jak lwy o interesy mieszkańców wsi, rolników". - Jeszcze jedno pani poseł, pani licytuje, że 400 mld to mało. Polska jest i ma być największym beneficjentem netto budżetu Unii Europejskiej. Na pani miejscu modliłbym się, żeby ten budżet w ogóle był - zwrócił się Sikorski do Wróbel. "Panie ministrze, ja się modlę" Z posłanką SP polemizował też Romuald Ajchler (SLD): "Albo ja nie rozumiem tego, co pani mówi, albo pani kompletnie nie zna się na tym, co pani mówi i to jest przykre". Odniósł się również do słów Sikorskiego: "Panie ministrze spraw zagranicznych, kompletnie się pan nie orientuje jak jest, jeśli chodzi o kwestię dopłat w rolnictwie. Bo niedługo to pan powie, że rolnicy będą musieli zwrócić jeszcze, bo za dużo otrzymają tych dopłat". Wróbel odpowiadając Ajchlerowi powiedziała, że byłaby wdzięczna, gdyby operował konkretami, nie ogólnikami. - Trudno mi się ustosunkować do tej miazgi intelektualnej, którą pan przed chwilą zaprezentował - oświadczyła. Do Sikorskiego powiedziała z kolei: "Panie ministrze, ja się modlę i chciałabym, by mój kraj rozkwitał i by rząd zabiegał jak należy o interesy Polski". Podkreślała też, że Polska dostaje jedne z najniższych dopłat bezpośrednich w Europie. - Polski rolnik otrzymuje średnio 190 euro dopłaty do hektara, rolnik francuski - 340, rolnik niemiecki - ok. 370, a rolnik grecki w górzystych regionach Grecji ponad 430 euro dopłaty do hektara. Więc proszę mi nie mówić, że my nie mamy tu nic do zrobienia w tej sprawie - oświadczyła. Minister rolnictwa Stanisław Kalemba ocenił, że bardzo realnym i bardzo wyważonym celem jest to, "by polscy rolnicy w nowej perspektywie mieli średnią unijną płatności, to jest na podstawie roku 2013 ok. 260 - 266 euro". "Uważam, że w tym kierunku zmierzajmy, jak to osiągniemy, uważam, że i polscy rolnicy, i wysoka izba też będzie z tego zadowolona". Odnosząc się do płatności na 1 ha, to one w ostatnich latach zbliżają się do 1000 zł. - I warto sobie przeliczyć przez kurs euro, ile wychodzi ta płatność na jeden hektar łącznie z płatnościami uzupełniającymi z polskiego budżetu - powiedział Kalemba. Kluczowy dla rozmów o nowym budżecie UE na lata 2014-2020 szczyt zaplanowano na czwartek i piątek. Szanse na porozumienie uznaje się jednak za ograniczone.