- Projekt proponowanej ustawy prowadzi do "rozmycia odpowiedzialności" tych, którzy po II wojnie światowej związani byli z aparatem represji, byli zatrudnieni w Urzędzie Bezpieczeństwa czy Milicji Obywatelskiej - mówił podczas debaty Bronisław Komorowski z PO. - To drwina z historii, to naigrywanie się z elementarnego poczucia uczciwości, to kolejna próba zrównania kata i ofiary - przekonywał. - Uprawnienia kombatanckie to głównie uprawnienia honorowe - przypominał poseł Platformy. - Nie można być honorowym tylko trochę lub tylko trochę niehonorowym. Nie można jednocześnie zasługiwać i nie zasługiwać na tytuł kombatanta - mówił Komorowski. - Ponad 25 mln zł zalega państwo polskie ofiarom represji. Nie ma pieniędzy dla ofiar represji, mają być pieniądze dla katów? - pytał z sejmowej mównicy Artur Zawisza z PiS. Za nowelizacją opowiedziały się z SLD, Samoobrona, Socjaldemokracja Polska, Polskie Stronnictwo Ludowe i Unia Pracy. Przedstawiciele organizacji zrzeszających uczestników powstania warszawskiego, byłych żołnierzy Armii Krajowej oraz Narodowych Sił Zbrojnych pozytywnie ocenili decyzję posłów. - Jest to niewątpliwie zwycięstwo najbardziej elementarnych wymogów prawa i uczciwości. My nie kierujemy się uczuciem zemsty, czy rewanżu, ale nie możemy dopuścić, aby bezkarnie przyznawać uprawnienia kombatanckie grabarzom Polski. Bo to byli oprawcy, którzy zasługują na miano zbrodniarzy - powiedział wiceprezes Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, Witold Grzebski.