Według madryckiej gazety różnica między Komorowskim a Jarosławem Kaczyńskim okazała się mniejsza od oczekiwanej przez partię Komorowskiego - Platformę Obywatelską, która obawia się silnej opozycji ze strony Prawa i Sprawiedliwości. Według oficjalnych wyników niedzielnej drugiej tury wyborów Komorowski uzyskał poparcie 53,01 proc. głosujących, a Kaczyński - 46,99 proc. Zdaniem hiszpańskiej gazety Komorowski znalazł się "między liberalnymi zobowiązaniami a potężną opozycją". "Niewykluczone, że część liberalnych reform, które chciałby przeprowadzić rząd Donalda Tuska, ponownie zostanie odłożona do czasu wyborów parlamentarnych w 2011 roku - twierdzi "El Mundo". - Wygląda na to, że w drodze są tylko cięcia wydatków publicznych, ale jeszcze nieco poczeka reforma fiskalna". Zdaniem gazety innym hamulcem następnego rządu jest rewindykacja triumfu Komorowskiego ze strony lewicy i chęć otrzymania za to "zapłaty". "Bez naszych 1,8 mln zwolenników Komorowski nie byłby teraz prezydentem" - cytuje "El Mundo" słowa Napieralskiego. Tymczasem PiS już przygotowuje się do przyszłej batalii parlamentarnej - napisała gazeta, zwracając jednak uwagę, że "ślepy optymizm PiS kontrastuje ze wstrzemięźliwością zwycięzców". "El Pais" w artykule "Triumf liberałów kończy w Polce etap ultraprawicowy" zwraca uwagę, że ostatnie wybory prezydenckie w Polsce należały do najbardziej zaciętych od 21 lat istnienia demokracji. "Zwycięstwo Komorowskiego otworzy obecnemu rządowi drogę do przyspieszenia reform strukturalnych, w tym reformy zdrowia, emerytalnej, administracji publicznej i niektórych sektorów gospodarki - napisał dziennik. - Oprócz tego rząd musi zredukować deficyt finansów publicznych do 3 proc. PKB (zapowiadany na 6,9 proc. na ten rok), jeżeli chce wejść do strefy euro. "Polska żegna Kaczyńskiego i wybiera Komorowskiego" - pisze "ABC". Gazeta zwraca uwagę na istniejący w Polsce podział, który uwidoczniły wybory. "Oportunistyczni zwycięzcy i pokonani, którzy źle wyszli na transformacji, triumfujący synowie dawnego reżimu i naród cierpiący i emigrujący, jak dawniej tak i teraz - to wynika z mapy wyborczej" - czytamy w artykule. Gazeta zwraca uwagę, że na Komorowskiego głosował północny zachód kraju, zaś na Kaczyńskiego głęboki południowy wschód, źródło emigracji. "Potrzeba wiele pracy, aby te podziały nie przeszkodziły w budowaniu konsensusu społecznego" - przyznał nowo wybrany prezydent. Analitycy wyrażają zaniepokojenie objęciem instytucji państwowych przez jedną partię, "w kraju o wysokim poziomie korupcji instytucjonalnej i gospodarczej". "ABC" zwraca także uwagę na niską frekwencję wyborczą: nieco ponad 56 proc. z 31 mln uprawnionych do głosowania. Grażyna Opińska