"Nawet jeśli z jakiejś przyczyny ktoś ograniczy nam dostawy gazu, mamy go w swych zbiornikach podziemnych tyle, że przeżyjemy nawet do jesieni. Nic nam już nie grozi" - powiedziała Tymoszenko na konferencji prasowej, podsumowującej jej osiągnięcia w mijającym roku. Pani premier ostrzegła jednocześnie, że Ukraińcy mogą mieć kłopoty z gazem, jeśli w wyniku wyborów do władzy dojdzie jej najważniejszy konkurent, przywódca prorosyjskiej Partii Regionów Ukrainy - Wiktor Janukowycz. "W razie powrotu Janukowycza do władzy Ukraina nie będzie miała strategicznych zapasów gazu" - podkreśliła Tymoszenko. Dodała, że wraz z wygraną lidera Partii Regionów na Ukrainie wznowi działalność "mafia gazowa". Tymoszenko zapewniła także, że w przyszłym roku ceny gazu dla ukraińskiego przemysłu oraz odbiorców indywidualnych nie wzrosną. Uchyliła się przy tym od odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób jej rząd zachowa obecne stawki za gaz, jeśli - zgodnie z przewidywaniami rosyjskiego Gazpromu - w przyszłym roku za 1 tys. metrów sześciennych tego surowca Ukraina zapłaci średnio 280 dolarów, podczas gdy w roku bieżącym płaciła ok. 228 dolarów. Do sporów gazowych między Kijowem a Moskwą dochodzi regularnie od 2006 roku. Najostrzejszy kryzys miał miejsce w styczniu b.r., kiedy wskutek nieporozumień między Gazpromem a ukraińskim Naftohazem przez prawie dwa tygodnie wstrzymane były dostawy gazu ziemnego z Rosji przez terytorium Ukrainy do odbiorców w Europie.