Były premier był pytany w radiowych "Sygnałach Dnia" o doniesienia środowego "Dziennika", który opisał zawartość tajnego aneksu do raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Według gazety, dokument postuluje postawienie przed Trybunałem Stanu byłego prezydenta Lecha Wałęsy i trzech byłych ministrów obrony - Jerzego Szmajdzińskiego, Janusza Onyszkiewicza i Bronisława Komorowskiego. Cała czwórka nie ma sobie nic do zarzucenia, z kolei premier Donald Tusk mówi o poważnych problemach "wskutek działania ". Prezes PiS, pytany w czwartek o te doniesienia, powiedział, że jest zobowiązany do tajemnicy (Jarosław Kaczyński jako premier zapoznał się z aneksem do tego raportu). Podkreślił jednak, że jest zbulwersowany wypowiedzią premiera Donalda Tuska o nieodpowiedzialności jego i prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W środę w Jerozolimie Tusk powiedział m.in.: "Moją opinię na temat aktywności i profesjonalizmu Antoniego Macieriewicza państwo znacie. Stało się nieszczęście, że w sposób bardzo nieodpowiedzialny - i to jest nieodpowiedzialność, niestety muszę powiedzieć, prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera - osobom tak źle przygotowanym oddano tyle władzy w ręce". - Po pierwsze - prezydent nic do tego nie miał, decyzja dotycząca Antoniego Macierewicza była wyłącznie moją decyzją i to chcę bardzo mocno powiedzieć - podkreślił w czwartek Jarosław Kaczyński. - Po drugie - zdumiewa mnie ta miłość do Wojskowych Służb Informacyjnych. Ja mogę powiedzieć jedno: te służby był w stanie zlikwidować tylko człowiek niezwykle zdeterminowany. Takim człowiekiem był i jest Antoni Macierewicz - dodał. Zdaniem szefa PiS, "obrona służb, które były kiedyś filią GRU, i które po 1989 roku nie zostały w żaden sposób zweryfikowane i po prostu dalej sobie w polskim życiu publicznym uczestniczyły, to jest coś, co (...) powinno być bardzo dokładnie badane i to na różne sposoby".