- Mówi się, że wzrok dostarcza nam 85-95 proc. informacji. Osoby słabowidzące czy niewidome są tego pozbawione. Pozostaje im zmysł dotyku, słuchu i węchu. Od czasu, kiedy mamy dotykowe książki - można je poznać, poczytać. W orientacji przestrzennej pomaga z kolei słuch, odgłosy stukającej białej laski, czy dźwięki otoczenia. Zapach jako zmysł był długi czas niedoceniany, a jest niezwykle cennym zmysłem. To on pozwala zorientować się, że przechodzimy koło parku, a czując zapach spalin - nawet jeśli nie słyszymy jeszcze aut - mamy świadomość, że zbliżamy się do drogi - tłumaczy Marek Jakubowski z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych w podpoznańskich Owińskach. Podkreślił, że inspiracją do stworzenia Biblioteki Zapachów były rozmowy z dziećmi, uczniami Ośrodka. Jakie zapachy chciały poczuć niewidome dzieci? - Podczas jednych z zajęć zapytałem dzieci, jakie zapachy chciałby powąchać, a nigdy wcześniej nie miały okazji. Zaczęły wtedy wymieniać, że chciałyby poczuć, jak pachnie pustynia - bo gdzieś w telewizji usłyszały niesamowity opis takiego zapachu. Mówiły, że chciałyby poznać zapach metra. Po tych rozmowach postanowiliśmy zwrócić się z apelem o zapachy. Poprosiliśmy, by jeżeli ktoś ma jakieś ciekawe zapachy, czy to ładne, czy brzydkie - żeby nam je przysłał. I się zaczęło - mówił. - Zaczęto nas dosłownie zasypywać - w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu - różnego rodzaju przesyłkami; szkoły, urzędy gmin, koła gospodyń, a także firmy farmaceutyczne, które słały np. olejki, których używają do różnych wyrobów. Swoje zapachy zaczęły nam przesyłać także profesjonalne, potężne firmy produkujące perfumy z całego świata, też niezwykle cenne tzw. bazy zapachowe. Tydzień temu dostaliśmy też np. z Moskwy całą serię jakichś niszowych perfum o naprawdę przedziwnych zapachach - dodał. Duże firmy i zwykli ludzie Jakubowski wskazał, że do Ośrodka docierają też przesyłki od zwykłych ludzi. Jak mówił, jakiś czas temu otrzymał małą paczuszkę od dawnego kolejarza. Pan napisał, że jeździł parowozami, i że zdaje sobie sprawę, że taki smar z lokomotywy śmierdzi, ale chciałby, żeby dzieci poznały ten zapach, bo dla niego jest on ważny. Napisał też, że żałuje, że nie może wysłać zapachu gorącej pary, która się z tej lokomotywy wydobywa - bo też niezwykle pachnie. - Była też przesyłka od stolarza, który poprzesyłał malutkie paczuszki a w nich trociny: grabu, dębu, sosny, brzozy. Dzieciaki były zachwycone! To były takie skondensowane zapachy. Jakaś pani wysłała świeżo ostrzyżoną wełnę z owcy. W tej sierści był też jakiś tłuszcz, brud - ale pachniało niesamowicie. Przyszła też kiedyś taka maleńka paczka. W środku resztki jakiegoś kremu i jedna trzecia buteleczki jakichś taniutkich perfum. Pan się nie podpisał. W krótkim liście napisał tylko: wysyłam, bo może się dzieciom do czego przyda. Mojej żonie to już nigdy, nigdy nie będzie potrzebne" - zaznaczył. Jakubowski podkreślił, że do tej pory udało się zebrać kilka tysięcy różnych zapachów, ale wciąż poszukiwane są nowe. Wskazał, że ważne są także przeróżne perfumy, bo najczęściej mają one przedziwne flakoniki - co dodatkowo działa na zmysł dotyku. W najbliższym czasie w ramach zapachowych eksponatów do Ośrodka mają dotrzeć odchody słonia i tygrysa z zoo.