Konrad Ambroziak - superwizor terapii poznawczo-behawioralnej. Pracuje z dziećmi i młodzieżą po traumie, z zaburzeniami afektywnymi. Współautor książek "Depresja nastolatków. Jak ją rozpoznać, zrozumieć i pokonać", "Nastolatek a depresja. Praktyczny poradnik dla rodziców i młodzieży", autor artykułów dotyczących terapii poznawczo-behawioralnej i zagadnień etycznych. Beata Igielska, "Przegląd": Nie można się do pana dodzwonić. Z czym nastolatki tak tłumnie przychodzą w chwili rozpoczęcia roku szkolnego? Konrad Ambroziak: - Obserwuję duży niepokój związany z rozpoczęciem roku. Ale też widzę nadzieję - nastolatki są zadowolone, że mogą wrócić do swojego środowiska społecznego, zobaczyć się ze znajomymi. Te, które mają znajomych, bo bardzo wielu młodych ludzi ich nie ma. Z drugiej strony są napompowane przerażającymi komunikatami z telewizji i innych mediów, przerażeni są też rodzice i nauczyciele. Te przerażenia się łączą. Jak covidowa izolacja wpłynęła na nastolatki? - Izolacja skonfrontowała nas jako społeczeństwo z wielką niepewnością. Jeden z moich nastoletnich pacjentów izolację określił jako stan trochę wakacji, trochę szkoły, trochę więzienia. Taka ambiwalencja i niepewność jutra jest bardzo nieprzyjemną emocją, od której chcemy w różny sposób uciec. Niepewność jutra przede wszystkim dotykała dorosłych, a ich stan rzutował na dzieci. - Z jednej strony, lęk szedł z dorosłych na dzieci, z drugiej, dzieci i młodzież spotkały się z ograniczeniem podstawowych praw, np. nie mogły wychodzić z domu bez opieki dorosłych. Nagłośniła to Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. Nie dość, że było to pogwałcenie praw, to jeszcze często dzieciom z przemocowych rodzin zamykało drogę ucieczki. Problemy psychiczne polskich nastolatków widoczne w badaniu HBSC 2020 (Health Behaviour in School-aged Children)* pewnie jeszcze bardziej się uwidocznią przez pandemię. Już słychać narzekania rodziców, jak to dzieci snują się w piżamach przez cały dzień, śpią do godz. 13, są apatyczne. - Zamknięcie w domach zburzyło również dorosłym plan dnia. Już nie muszę się ubrać, by iść do pracy czy szkoły - ta zewnętrzna motywacja, by "coś robić", została przerzucona na mnie w stu procentach. Jeśli sam z siebie muszę wykrzesać wewnętrzną motywację, bez zewnętrznych podpórek, mogę słabo działać. W raporcie pod wieloma względami polskie nastolatki wypadły najgorzej spośród 45 krajów. Dlaczego nasze dzieci tak źle siebie postrzegają? To oczywiście wina nas, dorosłych? - Tych czynników jest dużo. Na pewno jednym z nich jest ukąszenie neoliberalne. Kazano nam wierzyć, że jesteśmy doskonali, że ma być do końca "świetnie" - musimy świetnie wyglądać i świetnie zarabiać. Musimy być bardzo inteligentni. I wiecznie młodzi. Postawiono nam bardzo duże wymagania zwiększające krytycyzm. Myślimy: jeśli nie spełniam tych wymagań, coś ze mną nie tak. Poza tym uwierzyliśmy w diabelskie tezy: świat to dżungla, człowiek człowiekowi wilkiem, musimy ze sobą walczyć, a nie współpracować. Tu wkraczamy na teren zaufania społecznego - zniszczyliśmy sieci społeczne. A to właśnie zaufanie i sieci społeczne dają nam oparcie. Z jednej strony, czujemy się samotni, z drugiej, musimy sprostać koszmarnym wymaganiom. Jednocześnie wiemy, że nie jesteśmy w stanie im sprostać. Niezależnie od tego, jak bardzo byśmy się starali, sukces nigdy nie będzie na miarę naszych oczekiwań. Zachód też ma neoliberalizm, a jednak tamte dzieci tak źle siebie nie oceniają. - To rzecz bardziej dla socjologów. Polskę od innych krajów różni niski poziom zaufania społecznego. Nie lubimy innych, nie ufamy im, życzymy źle. To powoduje poczucie izolacji. A bliskość leczy, zapewnia dobrostan psychiczny. Także współdziałanie z innymi - że mogę do kogoś się odezwać ze swoimi problemami, ktoś może mi pomóc, nie wyśmieje mnie, nie skrytykuje. Tego nam brak. Raport HBSC pokazuje już 11-letnie dziewczynki widzące siebie jako grube i brzydkie. - Gdy go przeglądałem, uderzyła mnie dysproporcja między dziewczętami a chłopcami. Dziewczęta gorzej o sobie myślą, gorzej siebie postrzegają i są podatne na bardziej destrukcyjne zachowania niż chłopcy. Kultura macho? - Jeśli mówimy o tej kulturze, mówimy o gender, to angielskie słowo mające ostatnio w Polsce straszną prasę. Nie zastanawiamy się, co takiego w społeczeństwie się dzieje, że dziewczynkom jest gorzej niż chłopcom.