Artur Dębski (TR), który zasiada w komisji ds. specsłużb, zapowiedział na środowej konferencji prasowej w Sejmie, że będzie wnioskował do tej komisji, aby wyjaśnić sprawę wyjazdu Kępińskiego. - Zgłoszę wniosek do przewodniczącego Sosnowskiego (Zbigniewa Sosnowskiego z PSL - PAP), aby wystosował zapytanie do odpowiednich służb: Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz o Agencji Wywiadu - zadeklarował. Jak przekonywał, zasadnym jest, aby zapytać służby, kto finansował wyjazd posła Kępińskiego na Krym. - Czy była to Federacja Rosyjska? Czy ten wyjazd odbywał się za przyzwoleniem, a może nawet z inicjatywy SLD? - pytał Dębski. Ocenił ponadto, że obecność Kępińskiego na Krymie była legitymizowaniem przez niego referendum, które "za nielegalne uznał cały cywilizowany świat". PAP nie udało się skontaktować z posłem Kępińskim. Jak poinformowano w klubie SLD, poseł do końca tygodnia przebywa na urlopie. We wtorek wieczorem klub SLD zdecydował, że nie ukarze Kępińskiego za wyjazd na Krym. Kępiński zapewniał, że na Krymie nie reprezentował partii, a "wyłącznie własną osobę". W wydanym oświadczeniu podkreślił, że referendum na Krymie stanowi złamanie prawa międzynarodowego. Wyjazd na Krym skrytykował w poniedziałek szef MSZ Radosław Sikorski. - Kategorycznie potępiam udział polskich polityków w legitymizowaniu nielegalnych: referendum i okupowania terytorium Ukrainy. Uważam to za działalność wysoce szkodliwą. To działalność ewidentnie sprzeczna z polską racją stanu - powiedział minister. Rosyjski prezydent Władimir Putin podpisał we wtorek na Kremlu traktat o przyjęciu Krymu i Sewastopola do Federacji Rosyjskiej. Za przyłączeniem do Rosji opowiedziało się w niedzielnym referendum około 97 proc. mieszkańców wchodzącego w skład Ukrainy Półwyspu Krymskiego, którzy wzięli udział w plebiscycie. Ukraińskie MSZ oświadczyło, że nie uznaje przyłączenia Krymu do Rosji, a premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk oświadczył, że konflikt z Rosją przeszedł z fazy politycznej w fazę wojskową.