Jana S. i czterech innych notariuszy zatrzymano w związku z zarzutami niedopełnienia obowiązków i pomocnictwa w oszustwach. Żona jednego z rejentów, jest sędzią w sądzie, który podejmuje decyzje w tej sprawie, co każe pytać o potencjalny konflikt interesów - wskazuje portal. Z powodu, że właśnie ten sąd wypuścił podejrzanych z aresztu, prokuratura zapowiedziała zażalenie na tę decyzję i chce zażądać wyłączenia całego sądu z tej sprawy - podaje za swoim źródłem TVP Info. Zatrzymani to czterej rejenci z Trójmiasta i jeden z Warszawy, którzy mieli potwierdzać umowy lichwiarskich pożyczek pod zastaw nieruchomości udzielanych osobom w trudnej sytuacji życiowej. Umowy były skonstruowane w taki sposób, że na ich podstawie pożyczkodawcy przejmowali zastawione mieszkania i domy. Notariusze usłyszeli łącznie aż 120 zarzutów, a prokuratura złożyła do Sadu Okręgowego w Gdańsku wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanych. Sąd odrzucił ten wniosek. Nie zastosował również wobec nich żadnego innego środka zapobiegawczego.