Na nagraniach pojawiają się też m.in. minister skarbu w rządzie PO-PSL Włodzimierz Karpiński, biznesmen Jerzy Mazgaj oraz wieloletni rzecznik rządu i bliski współpracownik Donalda Tuska, Paweł Graś. W podsłuchanej rozmowie ksiądz Kazimierz Sowa dzieli hierarchów kościelnych na dwie grupy - przychylnych i nieprzychylnych ówczesnej władzy. W tej pierwszej grupie, jego zdaniem, mają znajdować się arcybiskup Wojciech Polak oraz kardynał Kazimierz Nycz, w drugiej - biskup Kazimierz Ryczan i arcybiskup Sławoj Leszek Głódź. Ale, jak mówi ksiądz Sowa, "wszystko się może zmienić za dwa miesiące, bo będzie w Kielcach nowy biskup, w Drohiczynie, w Gnieźnie, za trzy miesiące w Krakowie, za niedługo w Sosnowcu, i nagle jest inna sytuacja". Wśród wątków poruszonych przez księdza Kazimierza Sowę są też rozliczenia związane z budową Świątyni Opatrzności Bożej. "Fundacja VAT płaci, nie płaci diecezja. Tam jest ta hybryda, czyli budujemy muzeum, ale żebyś się dostał do muzeum musisz jechać windą (...) no słuchajcie, ktoś to wymyślił, całkiem nieźle" - mówi duchowny. Duchowny po ujawnionych wczoraj taśmach napisał, że "nie zamierza się tłumaczyć z faktu, że czasem spotka się ze znajomymi przy okazji ich imienin". Przeprosił natomiast za przekleństwa, których używał w podsłuchanych rozmowach. "Generalnie sytuacja, w której ktoś podsłuchany musi się tłumaczyć, a podsłuchujący pewnie zacierają ręce, nie jest normalna. I tego, według mnie, nic nie usprawiedliwia, ani nie zmieni. Podobnie jak robienia z tego medialnej hucpy i atakowania przy tym na przykład mojego brata" - napisał ksiądz Kazimierz Sowa. Decyzją metropolity krakowskiego, arcybiskupa Marka Jędraszewskiego duchowny ma wrócić do Archidiecezji Krakowskiej, do której przynależy. Ksiądz Sowa od kilku lat mieszka w Warszawie. Nagrania, które ujawniła stacja TVP Info, pochodzą z 2014 r. O restauracji "Sowa & Przyjaciele" stało się głośno w związku ze sprawą nagrywania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych. Nagrano m.in. ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę, szefa CBA Pawła Wojtunika. W sumie, podczas 66 nielegalnie nagranych spotkań, utrwalono rozmowy ponad stu osób; prokuraturze udało się ustalić tożsamość 97. Ujawnione w mediach nagrania wywołały w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska. We wrześniu 2015 r. do sądu trafił akt oskarżenia ws. trzech osób: biznesmena Marka F. dwóch kelnerów Konrada Lassoty i Łukasza N. oraz współpracownika F. Krzysztofa R. W grudniu 2016 r. F. został skazany nieprawomocnie na 2,5 roku więzienia bez zawieszenia, kelner Konrad L. i Krzysztof R. na 10 miesięcy w zawieszeniu i grzywny. Sąd odstąpił od ukarania drugiego z kelnerów, który pomagał śledczym. N. zeznawał, że to Marek F. za pieniądze zlecał nagrywanie rozmów.