Gawłowski stawił się w piątek ze swoim pełnomocnikiem mec. Romanem Giertychem w szczecińskim wydziale Prokuratury Krajowej. W czwartek Sejm wyraził zgodę na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie posła PO. Z wnioskiem o taką zgodę wystąpiła do Sejmu Prokuratura Krajowa.Na briefingu prasowym przed wejściem do budynku prokuratury Giertych mówił, że "jeżeli dzisiaj dojdzie do zatrzymania posła Gawłowskiego, to będziemy mieli do czynienia z pierwszym więźniem politycznym Jarosława Kaczyńskiego". Pełnomocnik posła ocenił wtedy, że nie widzi żadnych podstaw do zatrzymania, ani do stosowania aresztu. Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie zamierza przedstawić Gawłowskiemu pięć zarzutów, w tym trzy o charakterze korupcyjnym. Chodzi o okres, gdy Gawłowski pełnił funkcję wiceministra ochrony środowiska w rządzie PO-PSL. Wówczas miał przyjąć jako łapówkę co najmniej 175 tysięcy złotych w gotówce, a także dwa zegarki o wartości prawie 25 tysięcy złotych. W TVP1 "ujawnione zostały szczegóły jednego z wątków afery sekretarza generalnego PO - zakupu apartamentu w Chorwacji" - podaje portal Tvp.info. W artykule zamieszczonym na stronie tvp.info wyjaśnia, że "chodzi o nieruchomość na chorwackiej wyspie Brać w miejscowości Bol, którą wybudowała firma znanego na Pomorzu biznesmena Bogdana K.". Według ustaleń portalu "śledczy podejrzewają, że faktycznie nie doszło do komercyjnego zakupu nieruchomości, tylko do wręczenia korzyści majątkowej politykowi PO za pomocą 'słupów'". Tvp.info podaje również, że "analiza przeprowadzona w śledztwie wykazała, że łączne zarobki teściów pasierba Gawłowskiego (którzy formalnie byli właścicielami apartamentu za 50 tys. euro, czyli ok. 200 tys. zł) wynosiły 3 tys. zł miesięcznie". "Na apartament nad Adriatykiem musieliby przeznaczyć w całości swoje zarobki gromadzone przez około sześć lat" - tłumaczy portal dodając, że "według śledczych w żaden sposób nie mogli zebrać pieniędzy na taką transakcję". Według informacji Tvp.info formalni właściciele apartamentu nigdy w nim nie byli, nie posiadają także aktu notarialnego jego zakupu. "Dokument ten został odnaleziony przez śledczych w trakcie przesłuchania w domu Stanisława Gawłowskiego w Koszalinie pod koniec zeszłego roku" - dodaje portal tłumacząc, że rewizja w domu posła PO była związana z podejrzeniami wobec niego. Zdaniem śledczych Gawłowski mógł przyjąć 170 tys. zł łapówki za ustawianie przetargów w zachodniopomorskim zarządzie melioracji. Gawłowski, pytany przez reportera TVP o apartament w Chorwacji, odpowiedział: "Nie mam żadnego apartamentu w Chorwacji, Senegalu, Burkina Faso, Australii, ani w Pcimu Dolnym".