Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN w środę rozstrzygnęła m.in. protest wyborczy indywidualnego wyborcy dotyczący ważności wyborów do Sejmu w całym kraju. "Wnosząca protest podniosła zarzut dopuszczenia się przez osoby odpowiedzialne w telewizji publicznej za przygotowanie i prezentację materiałów, dotyczących kampanii wyborczej do Sejmu RP, przestępstwa przeciwko wyborom (...), mającego polegać na przeszkadzaniu podstępem swobodnemu wykonywaniu praw do głosowania poprzez faworyzowanie jednego z komitetów wyborczych" - przekazano w komunikacie SN. Jak poinformowano w komunikacie, SN pozostawił ten protest bez dalszego biegu, gdyż nie spełniał on warunków formalnych do merytorycznego rozpoznania. Jak uznał SN podniesiony w proteście zarzut nie mógł być uznany za zarzut popełnienia wskazanego w proteście przestępstwa przeciwko wyborom. "Działalność informacyjna mediów" to nie przestępstwo "W ocenie SN, ewentualne faworyzowanie w mediach, a ściślej w telewizji publicznej, komitetu wyborczego określonej partii politycznej w okresie poprzedzającym wybory, nie może być uznane za przeszkadzanie w swobodnym oddaniu głosu, a więc za zakłócanie tego aktu, utrudnianie go, czy też czynienie niemożliwym do realizacji" - zaznaczono w komunikacie informując o uzasadnieniu decyzji SN. Jak dodano, sąd zwrócił ponadto uwagę, iż "podniesiony w proteście zarzut sprowadza się do kwestionowania działalności telewizji publicznej w kontekście jej ustawowej misji, co nie może być utożsamiane z faktem popełnienia przestępstwa związanego z zakłóceniem realizacji swobody decyzji woli przez kogokolwiek, w rozważanym zakresie związanej ze swobodnym oddaniem głosu w wyborach do Sejmu i Senatu". W ocenie SN, nie może być uznana za przestępstwo "działalność informacyjna mediów, także telewizji publicznej, w okresie przedwyborczym, nawet jeżeli w ocenie wnoszącej protest narusza zasady obiektywizmu, pluralizmu w zakresie przedstawiania różnych poglądów i stanowisk oraz negatywnie wpływa na kształtowanie opinii publicznej, czy wręcz stanowi uprawianie polityki". 274 protesty wyborcze Jak wskazano, działalność taka "nie stanowi bowiem zakłócenia, czy jakiejkolwiek negatywnej ingerencji w prawo do swobodnego oddania głosu w wyborach przez określonego wyborcę czy wyborców". Dlatego - zdaniem SN - opisane w proteście okoliczności nie mogły być uznane za mające cechy przestępstwa polegającego na przeszkadzaniu m.in. przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem, w swobodnym wykonywaniu prawa do kandydowania lub głosowania, zaś czynność przeszkadzania w swobodnym oddaniu głosu musi być powiązana z faktem oddawania konkretnego głosu. Łącznie do Sądu Najwyższego wpłynęły 274 protesty wyborcze. Jak powiedział Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego SN, dotychczas - łącznie ze środą - rozpoznano 33 protesty. W większości pozostawiono je bez dalszego biegu.