- Nie puścimy tego, to może zaszkodzić PiS-owi - tak Patrycja Kotecka zwykła zwracać się do reporterów, wydawców i prezenterów "Wiadomości" TVP - informuje gazeta. Kotecka od kilku dni jest p.o. zastępcy szefa Agencji Informacji, odpowiada za całą informację w telewizji publicznej: "Wiadomości", "Panoramę" i "Teleexpress". Jak twierdzi "GW", dziennikarzom AI nie wolno oficjalnie rozmawiać z prasą. Wiedzą, że gdyby ujawnili ręczne sterowanie informacjami w interesie PiS, wylecieliby z pracy. Gazeta podaje kilka przykładów cenzury w TVP. Jednym z nich jest głośna sprawa kryptonimu "Mengele", nadanego przez CBA jednemu z wątków śledztwa w sprawie znanego lekarza Mirosława G. 31 maja "Gazeta Wyborcza" publikuje informację, że CBA sprawie dr. G. nadało kryptonim "Mengele". Na porannym kolegium dyskusja, czy to temat dla "Wiadomości". Szefowa Dorota Macieja, następczyni Rybińskiego, ma wątpliwości, nie lubi robić materiałów za "Gazetą". W końcu zapada decyzja: robimy. Ale po południu wkracza Kotecka i mówi, że skoro "Mengele" to nie kryptonim całej sprawy, tylko wątku zabójstwa, to nie ma o czym informować. Co w tym złego, że CBA posłużyło się takim kryptonimem? - pyta. - Skoro dotyczył tylko przypadków śmierci pacjentów, był uprawniony. Zespół jest solidarny. Nie godzi się, by tej informacji w dzienniku nie było. Kotecka ustępuje, ale walczy o treść. Nie podobają się jej zdania, że to nie pierwsza wpadka CBA i że nikt z CBA nie chciał się wypowiedzieć przed kamerą. Oba zdania wypadają z materiału (informacja, że to news "Gazety" - też). Autor Łukasz Słapek protestuje i nie podpisuje się pod materiałem. Prezes TVP Andrzej Urbański zapewnia, że o cenzurze nie ma mowy. O próbach nacisku nie słyszał. - Jeśli tak było, to zapraszam do siebie pracowników "Wiadomości", niech mi o tym opowiedzą, zapewniam dyskrecję - mówi gazecie. I obiecuje natychmiast sprawdzić, jak to z tymi naciskami było.