Przypomnijmy, że zamieszanie wokół Antoniego Macierewicza pojawiło się po opublikowaniu przez "Gazetę Wyborczą" artykułu o związkach szefa MON z Robertem Luśnią - "wieloletnim współpracownikiem Macierewicza i peerelowskiej bezpieki". Platforma Obywatelska, motywowana doniesieniami i decyzją ministra o wysłaniu polskich żołnierzy do walki z IS, złożyła wniosek o wotum nieufności dla szefa MON. Jak jednak zaznaczył w "Faktach po Faktach" Ludwik Dorn, doniesienia gazety nie są niczym nowym." Wedle mojej wiedzy artykuł dotyka sprawy już znanej i nic tutaj bezpośrednio pana Antoniego Macierewicza nie obciąża" - ocenił. "Jeżeli ktoś, jak Antoni Macierewicz, jest mistrzem olimpijskim w pomówieniach i insynuacjach, to nie może się użalać, że ta sama broń jest użyta przeciwko niemu. Na niewinnego nie trafiło" - dodał. Dorn skrytykował również wniosek PO. "Jak znam pana Antoniego Macierewicza, prędzej czy później w ministerstwie obrony narodowej będzie w sposób coraz bardziej oczywisty szkodził. Mówiąc bardzo potocznie: będzie tam coraz więcej kwasu i smrodu. Trzeba po prostu dać temu człowiekowi czas, żeby zgromadzić mocne argumenty, wobec których obecny obóz władzy będzie bezradny" - powiedział polityk. Jego zdaniem, rozważanie wniosku o wotum nieufności powinno nastąpić, kiedy opozycja będzie miała mocniejsze argumenty. "A że się nagromadzi i nazbiera, tego jestem niemal na sto procent pewien. A wtedy nie będzie już argumentu, że to polityczne polowanie na Macierewicza. To po prostu jest, czy będzie, tak szkodliwy minister, że warto do niego strzelać celnie i taką amunicją, która przebija kamizelkę kuloodporną" - podsumował. Premier: Mam stuprocentowe zaufanie do szefa MON Do doniesień gazety odniosło się również samo ministerstwo, a także premier rządu. MON wydało dwa oświadczenia. Podkreślano w nich, że "minister Macierewicz nie utrzymuje żadnych kontaktów z Robertem Luśnią. Natychmiast po uzyskaniu wiedzy o współpracy pana Luśni został on wydalony z Ruchu Katolicko-Narodowego (RKN), było to kilkanaście lat temu. Od tamtego czasu minister Macierewicz nie widział się i nie rozmawiał z Robertem Luśnią". Rzecznik ministra obrony Bartomiej Misiewicz pytany o tekst w "Gazecie Wyborczej" wskazywał na czas, w jakim ukazał się artykuł - zaraz po ćwiczeniach Anakonda-16 i na trzy tygodnie przed szczytem NATO w Warszawie. Jak z kolei zaznaczyła premier Szydło, ma ona "stuprocentowe zaufanie do Antoniego Macierewicza". "Platforma Obywatelska od dłuższego czasu przyzwyczaiła nas do tego, że interes partyjny stawia ponad interes państwa polskiego" - powiedziała premier na konferencji po posiedzeniu rządu.