Jego zdaniem, są przesłanki, by sądzić, że polski premier ustalił z rosyjskim, iż śledztwo będzie prowadzone według Konwencji Chicagowskiej, a nie porozumienia polsko-rosyjskiego z 1993 roku. Ze stenogramu przesłuchania Edmunda Klicha - polskiego pełnomocnika przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym - wynika, że przez pierwsze dni po katastrofie w Smoleńsku pracowały niezależnie od siebie zespoły prokuratorskie z Polski i Rosji, tak jak to przewiduje porozumienie dwustronne sprzed 17 lat. Później to się zmieniło. Adwokat syna Anny Walentynowicz podkreśla natomiast, że Konwencja Chicagowska praktycznie pozbawiła polskich śledczych możliwości obiektywnego wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Mec. Hambura w najbliższym czasie zamierza więc złożyć wniosek o przesłuchanie premiera w Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Zapowiedział też wezwanie innych świadków. Mają to być osoby, które były w Smoleńsku zaraz po katastrofie. Mecenas podkreślił ponadto, że kuriozalna jest sytuacja, w której co chwila okazuje się, że czegoś w dokumentacji śledztwa brakuje, trzeba po to jechać do Moskwy, a to, co do nas trafia, jest uznawane przez specjalistów za wątpliwe. Dlatego polscy śledczy powinni - według niego - pracować na oryginałach. Prawnik twierdzi też, że musi zostać powołana międzynarodowa komisja do zbadania okoliczności smoleńskiej katastrofy. Jego zdaniem, z każdym dniem sytuacja będzie trudniejsza, ale taka komisja może jeszcze sporo niejasności wyklarować.