Premier, który poprosił o głos po wysłuchaniu uzasadnienia do wniosku o wotum nieufności wygłoszonego przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, podkreślił, że musi go zastąpić, "żeby sprostować kłamstwa i nieścisłości, z jakich zbudowane było wyłącznie" wystąpienie Kaczyńskiego. Tusk dodał, że "nie pierwszy raz w czasie wniosku o wotum nieufności dla rządu lub dla poszczególnych ministrów przedstawiciele PiS-u posługują się całą serią półprawd, nieścisłości albo wprost kłamstw". - Dzisiaj jednak pobito wszelkie rekordy - podkreślił. Jako przykład "niekompetencji lub złej woli" Kaczyńskiego premier podał "wątek na temat polskich dróg i autostrad". Zdaniem Tuska akurat w tej sprawie dane pokazują, że "to co przez stulecia nam nie wychodziło, przez ostatnie siedem lat wreszcie zaczęło nam wychodzić". Odnosząc się do samego wniosku PiS Tusk zaznaczył, że "mamy bardzo poważny problem do rozwiązania". - Problem politycznego przedsięwzięcia, jakie zaprezentował przed chwilą prezes PiS pan Jarosław Kaczyński. To nie jest pierwsza tego typu próba. Trzeba dzisiaj sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego z taką konsekwencją, godną lepszej sprawy, PiS i jego prezes usiłują raz na jakiś czas - oczywiście wykorzystując procedury ustrojowe - unieważnić wynik każdych kolejnych wyborów od 2007 r. - powiedział Tusk. "Niektórzy za tę katastrofę się modlili" - Polska jeśli chodzi o wzrost gospodarczy w ciągu 7 lat rządów PO-PSL zostawiła w tyle całą Europę - przekonywał w środę w Sejmie premier Donald Tusk. - Wiem, że te dane przez gardło koleżankom i kolegom z PiS nie przechodzą. Ale mogę jeszcze raz przypomnieć. To jest skumulowany wzrost w czasie tych lat, w których odpowiadam za polski rząd, na poziomie 20 proc. przy średniej europejskiej ok. zero proc. (...) Uzyskaliśmy to w ciągu 7 lat, a przede wszystkim mówię o tych krytycznych latach z punktu widzenia Europy i świata - mówił Tusk. Podkreślił, że nie sprawdziły się prognozy szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego oraz tych ekonomistów, którzy zakładali w Polsce "kompletną katastrofę". - Nawet kiedyś odnieśliśmy tu wszyscy wrażenie, że niektórzy za tę katastrofę się modlili. Mam dla Pana przykry komunikat. Nie dość, że roku 2012 i 2013 Polska była pozytywnym rekordzistą w skali Europy, to w roku 2014 spodziewamy się większego wzrostu - zwrócił się premier do szefa PiS. - Dotyczy to także roku 2015 - dodał. "Zostawiamy wszystkich daleko w tyle" Premier Donald Tusk przekonywał w środę w Sejmie, że rządowi udaje się, mimo kryzysowych lat, wyraźnie zbijać bezrobocie. Podkreślił, że Polska jest największym infrastrukturalnym placem budowy w Europie. - Mimo kryzysowych lat, udaje się, szczególnie w tym roku, wyraźnie zbijać bezrobocie, mamy pod tym względem efekt wyjątkowy w skali Europy. W styczniu to było jeszcze 14 proc., za czerwiec dane będą pokazywały prawdopodobnie 12,1 proc. (...) To jest dobry efekt, szczególnie, jak go porównamy nie z naszymi aspiracjami - bo chcielibyśmy, żeby to było jeszcze silniej i mocniej - ale z tym, co udaje się uzyskać wszystkim najbardziej rozwiniętym państwom w UE - powiedział premier. Tusk odniósł się w ten sposób do zarzutów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w debacie nad wotum nieufności dla rządu, zarzucił premierowi, że nie rozwiązał aktualnych problemów - m.in. bezrobocia, niewydolności systemu emerytalnego i nędzy. Premier przekonywał, że Polska jest "największym infrastrukturalnym placem budowy w Europie". - Zostawiamy wszystkich daleko w tyle - zaznaczył. - My robimy to, o czym poprzednicy w najlepszym przypadku gadali, na tym polega problem. Łatwiej rozliczać kogoś, kto robi, trudniej rozliczać kogoś, kto gada - przekonywał szef rządu. Tusk zarzucił też Kaczyńskiemu, że w czasie jego rządów, zmieniał ministrów finansów "często, co kilka dni". "Polska nie stanie na czele antyrosyjskiej krucjaty" Premier Donald Tusk oświadczył w Sejmie, że Polska - póki on jest szefem rządu - "nie stanie na czele antyrosyjskiej krucjaty". Będzie za to - jak mówił - wspierać dążenia ukraińskie do suwerenności. Tusk podkreślił, że już kilkakrotnie wykładał w Sejmie swój pogląd na "rozważną i odpowiedzialną" politykę wschodnią. - Polska, póki jestem premierem polskiego rządu, nie stanie na czele antyrosyjskiej krucjaty - oświadczył. Będzie za to - zaznaczył - wspierać dążenia ukraińskie do suwerenności. - Myślę, że z dobrymi skutkami jak do tej pory - ocenił. Wskazał, że ukraiński prezydent Petro Poroszenko dziękował za nie Polsce. Rząd stara się za to - zaznaczył premier - "unikać takich działań, które naraziłyby Polskę na zbyt wielkie koszta". Podkreślił, że Polska ma obecnie wielu konkurentów w prowadzeniu polityki wschodniej w UE. Wskazał, że największym problemem z partnerami europejskimi jest "eliminowanie i redukowanie fałszywego obrazu, że Polska to rusofobiczny kraj z rusofobicznymi władzami". Szef rządu zaznaczył, że Polska musi przekonać Europę i USA, że jest "odpowiedzialna, obliczalna i niepakująca sąsiadów w awantury, a jednocześnie jest państwem, które stanowczo będzie broniło swoich interesów na wschód od polskich granic". - Polska zbiera dziś dobre żniwo swojej polityki, choć ryzyka są dziś oczywiste - wskazał. - Z całą pewnością tego typu nieodpowiedzialne wypowiedzi jak pańska, że Polska powinna stanąć na czele krucjaty antyrosyjskiej utrudniają, a nie ułatwiają ciężką pracę polskiej dyplomacji - zwrócił się do Kaczyńskiego szef rządu. "Przykre zaskoczenie" Prof. Piotr Gliński nigdy nie będzie premierem - powiedział Donald Tusk. Zarzucił prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu, że "wymyślił formułę rządu technicznego, bo boi się podjęcia odpowiedzialności". - Przykrym dla mnie zaskoczeniem jest to, że po raz kolejny, bo to jest już siedmioletnia historia naszych trudnych relacji, tworzy pan fikcyjną, fałszywą rzeczywistość. Pan dobrze wie, ze prof. Piotr Gliński nigdy nie będzie premierem. Pańską decyzją, bo wymyślił pan formułę rządu technicznego nie dlatego, że pan się bał sfałszowanych wyborów, tylko dlatego, że sam pan się boi podjęcia decyzji i odpowiedzialności - powiedział premier zwracając się do lidera PiS. Tusk zarzucił Kaczyńskiemu, że jako szef największej opozycyjnej partii, "nie raz stchórzył" unikając publicznej debaty. - Pan tchórzy także dzisiaj, gdy wystawia pan (jako kandydata na premiera - red.) prof. Glińskiego. Za chwilę odstawicie polityczny kabaret, będzie expose premiera technicznego. Jeśli rzeczywiście czuje się pan odpowiedzialnym za swoje ugrupowanie to proszę wyjść i powiedzieć: tak, to ja, ja zdecydowałem się podjąć ten bój o swoje racje. Ale do tego trzeba mieć coś więcej niż tylko przygotowane wystąpienie ze stekiem kłamstw - mówił premier do Kaczyńskiego, który wcześniej uzasadniał, zgłoszony przez PiS, wniosek o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu. Nazwał też Kaczyńskiego "niedoścignionym mistrzem" w zarzucaniu innym pogardy. Ocenił, że także środowe wystąpienie prezesa PiS było "nacechowane czymś przez co przegrywa kolejne wybory". - Ponieważ wszyscy czują w pańskich słowach nie tylko kłamstwo, ale taką nieustaną żądzę powrotu do władzy bez zdolności przekonywania do tego ludzi - dodał. - Pozostaje niesmak, że z Sejmu, że z parlamentu i instytucji, jaką jest konstruktywne wotum nieufności, robicie pośmiewisko i że cenę za to płaci przyzwoity człowiek (prof. Gliński) siedzący tam na galerii - zakończył premier.FORUM: Czy rząd powinien zostać odwołany?