jesienią będzie widać w Polsce "wyraźne przyspieszenie" działań jego rządu. - Będzie wreszcie widać ten sprzęt na drogach i autostradach, będzie wreszcie widać nie pojedyncze boiska z tego projektu "boisko w każdej gminie", tylko to już będą dziesiątki, a pod koniec roku - setki i będzie kończyć się ta wielka debata (...) nad zmianami w polskich szpitalach - zapewnił szef rządu w piątek w TVP Info. Jak dodał, pod koniec roku można się spodziewać ponadto rozstrzygnięć w takich kwestiach jak system emerytalny, czy podpisanie kolejnych umów na budowę autostrad. Premier przyznał jednocześnie, że rozmowy na temat reform w służbie zdrowia "idą jak po grudzie". - Muszę przekonywać ludzi, na przykład lekarzy i pielęgniarki, związki zawodowe do swoich racji, rozwiązań. To idzie jak po grudzie, bo ludzie bronią swojego stanowiska, co zrozumiałe - stwierdził Tusk. W jego opinii jednak, jesienne podsumowanie działań jego gabinetu "będzie nacechowane uzasadnionym, chociaż ostrożnym optymizmem". - Wiele rzeczy rozpoczęliśmy może ostrożnie, ale one zaczynają przynosić efekty - ocenił premier. Zdaniem szefa rządu, PSL to "rzetelny i wiarygodny" partner, chociaż - jak przyznał - w niektórych sprawach PO i ludowcy mają różne punkty widzenia. - Polskie Stronnictwo Ludowe ma swój własny, oryginalny, specyficzny punkt widzenia na niektóre sprawy i ja, z jednej strony muszę dbać o trwałość tej koalicji i wspólnie z Waldemarem Pawlakiem, jak sądzę, robimy to skutecznie - podkreślił Tusk. Jak dodał, głównym zadaniem, które postawili sobie z Pawlakiem, jest zapewnienie, by współpraca między PO i PSL "była osadzona na gruncie wzajemnego zaufania i przyzwoitych zachowań". - To chyba nam się udaje, bo zauważyłem, jak to bardzo irytuje niektórych polityków opozycji, bo oni bardzo chcieliby wprowadzić taką nerwowość, chaos, awanturę do polskiej polityki, to, co było jeszcze kilkanaście miesięcy temu, a my z premierem Pawlakiem powiedzieliśmy sobie, że kłótnia to będzie specjalność zupełnie innych polityków, nie nasza - stwierdził szef rządu. Tusk zapowiedział, że o ewentualnych zmianach w rządzie, jeśli takie nastąpią, dowiedzą się w pierwszej kolejności sami ministrowie "w rozmowie w cztery oczy". - Byłbym złym szefem, gdybym dyscyplinował albo krytykował moich podwładnych w mediach - zaznaczył premier. Pytany o zapowiedzi oszczędności w budżetach resortów, tłumaczył, że należy precyzyjnie określić, na co trzeba wydawać pieniądze. - Wtedy, kiedy już będziemy na sto procent pewni, (...) że jakiś projekt jest absolutnie niezbędny i jakaś instytucja jest absolutnie niezbędna z punktu widzenia zwykłego człowieka, to wtedy nie należy oszczędzać - powiedział Tusk. Jak dodał, chodzi o to, żeby administracja w Polsce zarabiała dobrze, ale żeby była też "skrojona wyłącznie na miarę naszych potrzeb, a nie ambicji i aspiracji biurokracji".