Z informacji "Rz" wynika, że gdyby premier zdecydował się zdymisjonować ministra lub ten sam złożyłby urząd, nie powołano by nowego szefa resortu, bo kierowanie nim przejąłby sam Tusk. Taki przypadek miał już miejsce w 2006 r.: premier <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-kazimierz-marcinkiewicz,gsbi,1498" title="Kazimierz Marcinkiewicz" target="_blank">Kazimierz Marcinkiewicz</a> zdymisjonował ministra skarbu Andrzeja Mikosza i sam sprawował urząd. Gazeta donosi, że niedawno w Kancelarii Premiera odbyło się kryzysowe spotkanie; omawiano ewentualną rekonstrukcję w rządzie. Donald Tusk ze swoim najbliższym otoczeniem, a także z marszałkiem Sejmu Grzegorzem Schetyną naradzali się, który z ministrów będzie dla Platformy największym obciążeniem podczas wyborów. Premier powiedział, że rozważa dymisję Grabarczyka, relacjonuje "Rz" polityk z otoczenia szefa rządu. - W kampanii nie będziemy udawać, że wszystko się udało. Największym problemem był bałagan na kolei, który odbił się na notowaniach, a teraz porażka z drogami. Sytuacja jest wyjątkowa, bo Grabarczyk uchodził za najbliższego sprzymierzeńca Tuska w jego sporach ze Schetyną. Jednak polityczna pozycja może już nie wystarczyć. Kliknij w zdjęcie i zrób swój komiks Jak informuje "Rz", Grabarczyk dostał "tydzień na rozwiązanie konfliktu z chińskim wykonawcą, który odmówił dalszej budowy odcinka autostrady A2, kluczowej ze względu na Euro 2012. Dwa dni temu Grabarczyk, który był orędownikiem umowy z Chińczykami, mówił, że teraz inaczej oceniłby ich ofertę". Tusk jednak, jak informuje "Rz" powołując się na swojego rozmówcę, "sam konsultuje się z kilkoma ekspertami, którzy przedstawili mu awaryjny scenariusz ukończenia autostrady". <a href="http://www.zboku.pl/zdjecie,iId,310486"></a>