Dodał, że odpowiedzialni za tę tragedię muszą ponieść odpowiedzialność. - Musimy zakończyć ostatecznie niemożność jeśli idzie o zadośćuczynienie tym, którzy w Grudniu 1970 roku stracili zdrowie, życie i swoich bliskich - powiedział w sobotę w Gdańsku podczas konferencji historycznej "Grudzień'70 - Pamiętamy". - Nie rozumiem tego i nie zgadzam się z tym, żeby przez lata mówić, że takie zadośćuczynienie się należy i nic nie zrobić - dodał. Podkreślił, że zdaje sobie sprawę, że jest to duże przedsięwzięcie, ale - jak powiedział - liczy m.in. na pomoc szefa Fundacji Centrum Solidarności Bogdana Lisa i środowiska gdańskiego. - Musimy dać radę i damy radę - to państwu obiecuję - powiedział Tusk. Szef rządu zapowiedział, że zwróci się do ministra sprawiedliwości, aby przygotował szybki i precyzyjny raport, dlaczego do tej pory nie doczekaliśmy się w sprawie Grudnia'70 prawnej sprawiedliwości. - W grudniu 1970 roku nie ma żadnej wątpliwości, kto był po stronie zbrodni, a kto był ofiarą. I ludzie odpowiedzialni za tę tragedię, ludzie którzy wówczas wydawali rozkazy i którzy je wykonywali, muszą ponieść odpowiedzialność - podkreślił. - Nawet jeśli ona po latach miałaby być symboliczna - zaznaczył. - Przypilnuję osobiście, ażeby to stało się faktem - podkreślił. Tusk mówił, że w grudniu 1970 roku w pokoleniu przyszłej "Solidarności" rodziła się bezcenna wiedza i zdolność rozróżniania, czym jest dobro, a czym jest zło w przestrzeni publicznej. - Ktoś, kto widział na własne oczy zdarzenia grudniowe w Gdańsku, ktoś, kto widział milicjantów bijących i strzelających do bezbronnych robotników, płonący komitet wojewódzki, ten do końca swoich dni nie może nigdy pomylić się, co jest dobre, a co złe w publicznej przestrzeni - podkreślił Tusk. Premier dodał, że grudzień to zawsze dla mieszkańców Gdańska, Gdyni, ale także Elbląga czy Szczecina szczególny czas. - Czas kiedy inni myślami są już przy Świętach Bożego Narodzenia, kiedy inni myślą o Nowym Roku w tych polskich miastach, wielu z nas, chcąc nie chcąc wraca pamięcią do tych szczególnych doświadczeń roku 70. - powiedział Tusk. - Dla mnie było to także osobiste doświadczenie czternastoletniego chłopaka, który miał to szczęście - dzisiaj tak mogę powiedzieć - urodzić się i wychować w pobliżu drugiej bramy - dodał premier. 14 grudnia 1970 r. w Stoczni Gdańskiej wybuchł strajk wywołany ogłoszonymi dwa dni wcześniej podwyżkami na artykuły pierwszej potrzeby, zwłaszcza na żywność. Rozpoczął on falę strajków i manifestacji ulicznych, które objęły większość Wybrzeża. Najtragiczniejsze zdarzenia miały miejsce w Gdyni, gdzie 17 grudnia wojsko bez ostrzeżenia otworzyło ogień do idących do pracy robotników. Krwawa pacyfikacja robotniczych protestów na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. spowodowała wg oficjalnych danych śmierć 44 osób. 1 165 osób odniosło rany, około 3 tys. zostało brutalnie pobitych, a następnie aresztowanych.