Palikot zapowiedział, że zwróci się do marszałka Sejmu o zdjęcie krzyża w sali obrad. W reakcji na to PiS oświadczyło, że złoży projekt uchwały, którego celem miałoby być uniemożliwienie usunięcia krzyża z sali sejmowej. - Byłoby absolutnym szyderstwem z hasła nowoczesne państwo, jakie Janusz Palikot bardzo stanowczym tonem wygłaszał jeszcze w wieczór wyborczy, by to ugrupowanie domagające się nowoczesnego państwa, zaczęło swoją karierę parlamentarną od wojny o krzyż - ocenił Tusk na czwartkowej konferencji prasowej. - Uważam, że nowoczesne państwo dzisiaj, to jest też państwo, które potrafi uchronić instytucje, w tym parlament, od wielogodzinnych, wielodniowych, a może wielomiesięcznych debat na temat kształtu szponów orła w polskim herbie, (tego) czy krzyż ma prawo wisieć, czy nie i tych wszystkich ideologicznych - słusznie traktowanych jako zastępcze - chociaż bardzo emocjonujących tematów - powiedział premier. Dlatego - jak dodał - jest przekonany, że "ludzie rozsądni nie pozwolą na to, aby polski Sejm, szczególnie w tak krytycznym, w tak ważnym czasie, zamienić znowu w miejsce zdarzeń ciekawych, ale niepotrzebnych, także z punktu widzenia interesów państwa". Tusk odniósł się też do zapowiedzi PiS dotyczącej projektu zmiany regulaminu izby, który ma "służyć poszerzeniu praw opozycji". PiS postuluje w nim m.in. likwidację tzw. sejmowej zamrażarki, czy zmianę zasad procedury wysłuchania publicznego, które miałoby być przeprowadzane również na wniosek klubu sejmowego. Partia chce też likwidacji formuły "informacji bieżącej" i "pytań w sprawach bieżących" na rzecz utworzenia pytań do premiera i ministrów. Do zadawania takich pytań uprawnione byłyby tylko te kluby i koła poselskie, które złożyły oświadczenie o niepopieraniu rządu. Premier, odnosząc się do pomysłów PiS, powiedział, że najbardziej uderzyła go "chęć zwiększenia ilości godzin, gdzie można by w Sejmie przesłuchiwać ministrów i premiera". - W poprzedniej kadencji jedynym problemem, jeśli chodzi o relacje parlament, ministrowie i premier, była konsekwentna, systematyczna, zauważalna gołym okiem nieobecność liderów opozycji, w tym przede wszystkim Jarosława Kaczyńskiego, zawsze wtedy, kiedy ministrowie, czy ja - jako premier - byliśmy wzywani do parlamentu - mówił Tusk. - Ministrowie spędzają w parlamencie gigantyczną ilość godzin, są przesłuchiwani przez całą izbę, muszą być obecni na głosowaniach, jeśli są parlamentarzystami, są przesłuchiwani przez komisje, uczestniczą w pracach komisji - wyliczał Tusk. Jak dodał, odpowiadają też na zapytania posłów i interpelacje. Według premiera, obecność ministrów, czy premiera w Sejmie "nigdy lub prawie nigdy" nie cieszyła się zainteresowaniem lidera opozycji. - Sądzę, że najpierw samo Prawo i Sprawiedliwość musi zrobić rachunek sumienia czy są zainteresowani rzetelną pracą w parlamencie, czy chcą wyłącznie utrudniać pracę przyszłemu rządowi. Najwyższy czas, aby zmienili nastawienie, bo (...) (nowy rząd-red.) będzie to polski rząd i będąc w opozycji trzeba czasami wspierać własne państwo - powiedział Tusk.