Dzisiejsze wezwanie do bojkotu Ukrainy i Mistrzostw Europy w piłce nożnej, zgłoszone przez prezesa PiS, uważam za fatalne rozpoczęcie ME. To jest gol samobójczy. My wszyscy odrobimy tę stratę. Jestem przekonany, że tak jak dobra drużyna piłkarska, tracąc taką głupią bramkę na początku, potrafi zerwać się do boju, odrobić taką stratę. Więc ja mogę państwu to zagwarantować, że my Polacy odrobimy tę stratę, ale ona jest niepotrzebna - mówił premier na konferencji prasowej w Warszawie. - Źle byłoby, gdyby z Warszawy w dalszym ciągu płynęły takie głosy, które mogą zdegradować te ME albo wręcz zablokować te ME. Ci, którzy nam nie życzą dobrze, marzą o tym, aby również ten wielki wysiłek poszedł na marne - zaznaczył. Jak dodał, nie chciałby, aby ktoś w Polsce dawał alibi dla tych, którzy nie życzą nam dobrze. "Piszcie listy do władz Ukrainy" - Rozumiem postawę polityków, którzy solidaryzują się, chociaż szkoda, że niektórzy tak późno - z Julią Tymoszenko. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby także w czasie Mistrzostw Europy okazywać tę solidarność w sposób jednoznaczny i bardzo wyrazisty. My też będziemy to czynić - podkreślił Tusk. - Jestem przekonany, że znajdziemy jako polscy obywatele sposoby nacisku - dziś i w czasie trwania mistrzostw, aby rząd ukraiński w sposób humanitarny rozwiązał kwestię Julii Tymoszenko - stwierdził premier. Jak mówił, nic nie stoi na przeszkodzie, aby wszyscy polscy kibice bez wyjątku, począwszy od niego samego, przed Mistrzostwami Europy wystosowali list do władz Ukrainy. - Niech to będą tysiące i dziesiątki tysięcy listów do władz Ukrainy, że dla dobra przyjaźni polsko-ukraińskiej i dla dobra tych mistrzostw Julia Tymoszenko powinna znaleźć się na wolności - podkreślił Tusk. "Niech nikt nie próbuje znowu rozwalić tych mistrzostw" - Ze względu na wyższe dobro powinniśmy tego typu społeczne akcje podejmować, ale niech nikt nie próbuje znowu rozwalić tych mistrzostw, a szczególnie zwracam się do wszystkich Polaków, nawet jeśli są czasami zacietrzewieni w swojej niechęci politycznej. Za dużo włożyliśmy w to wszystko wysiłku i pieniędzy. Nie rozwalajmy tego - podkreślił Tusk. - W bezdyskusyjnym interesie Polski leży to, aby mistrzostwa w Polsce oraz na Ukrainie odbyły się bez przeszkód, aby polityka nie zdewastowała, nie zdruzgotała tego wielkiego wysiłku. Tu nie chodzi przecież o wysiłek premierów czy ministrów, ale o wielki wysiłek organizacyjny, finansowy i taką wielką mobilizację duchową, która czeka wszystkich Polaków i wszystkich Ukraińców - powiedział premier. "Ograniczone możliwości" polskiego rządu Dodał, że jego rząd nie chciałby, aby wykorzystywano sytuację Julii Tymoszenko przeciwko idei i organizacji Mistrzostw Europy właśnie dlatego, że Tymoszenko i jej rząd włożył dużo więcej wysiłku niż ich następcy, aby te mistrzostwa się odbyły. Poinformował, że podczas wizyt prezydenta Wiktora Janukowycza i premiera Mykoły Azarowa - "mimo braku entuzjazmu ze strony naszych ukraińskich gości" - zarówno prezydent Komorowski, jak i on sam, w czasie tych spotkań "w sposób bardzo kategoryczny poruszali kwestię uwięzienia Julii Tymoszenko i traktowania pani premier Julii Tymoszenko przez władze ukraińskie". Jednocześnie zaznaczył, że "mamy ograniczone możliwości, to nie jest tak, że nasz głos będzie rozstrzygał o tym, co zrobi premier lub prezydent Ukrainy. Polskie stanowisko jest tutaj jasne, klarowne i było pierwszym takim stanowiskiem w Europie, a nie ostatnim". Rekomendacje dla polskich polityków Premier odpowiadając na pytanie, czy on lub polscy politycy wezmą udział w ukraińskiej części Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej powiedział, że upomina polskich polityków o "pewien typ zachowań". - Minister Sikorski wspólnie ze mną rekomendował pewien typ zachowań dla polskich polityków (...) - im mniej polityki w piłce nożnej, tym naprawdę lepiej. Uważam, że ze względu na sytuację na Ukrainie powściągliwość polskich polityków, jeśli chodzi o obecność szczególnie na wydarzeniach pozasportowych, jest jak najbardziej wskazana - przekonywał. - Przestrzegam polskich polityków różnych ugrupowań i różnych funkcji przed nadgorliwością, jeśli chodzi o obecność na uroczystościach oficjalnych. Będziemy chcieli pomagać piłkarzom, mistrzostwom, kibicom, ale na pewno nie powinniśmy uczestniczyć w jakichś demonstracjach politycznych czy tego typu manifestacjach, które mogłyby być źle odczytane - jako wsparcie dla niektórych działań rządu (Ukrainy - red.) - powiedział. Tusk dodał, że jeśli mistrzostwa zakończą się udziałem polskiej reprezentacji w finałowym meczu w Kijowie, to pojedzie go obejrzeć. - Gdyby się tak zdarzyło, o czym marzę, że Polska zakończy te mistrzostwa w Kijowie w czasie finału, to pojadę choćby po to, żeby jedno całkiem niezłe gardło mocniej krzyczało na rzecz Polski - zapowiedział. "Trzeba działać na rzecz zbliżenia Ukrainy z Europą" Premier pytany był także, czy rozmawiał z prezydentem Komorowskim na temat jego udziału w szczycie przywódców państw Europy Środkowej w Jałcie. - Jestem w stałym kontakcie z prezydentem Komorowskim. Konstytucja każe mam współpracować, ale współpraca z prezydentem Komorowskim to nie tylko mój konstytucyjny obowiązek, ale także przyjemność - zaznaczył premier. - Oczywiście uważam, że Polska, i dotyczy to także wyjazdu do Jałty, powinna utrzymać ten szczególny typ relacji z Ukrainą, nie rezygnując ze swoich opinii na temat tego, co się dzieje z Julią Tymoszenko - powiedział Tusk. Według premiera zadaniem Polski, w tym także prezydenta Komorowskiego, jest działać na rzecz zbliżenia Ukrainy do Europy. - Trzeba to robić cierpliwie, konsekwentnie, ze świadomością, że mamy z trudnym partnerem do czynienia, ale trzeba to robić bez utraty wiary, że to zbliżenie Ukrainy do Europy jest możliwe - tłumaczył. Tusk mówił, że w interesie Polski leży zacieśnienie kontaktów Ukrainy z Europą. - Nie ma bardziej oczywistego politycznego interesu Polski, jak Ukraina bliska Europie. Są przeszkody, są schody i musimy je pokonać, i musimy to robić rozsądnie - zaznaczył. - W ten projekt polityczny włożyliśmy za dużo wysiłku, aby go teraz marnować. Nie chcę wspierać tych, którzy chcieliby Ukrainę oddzielić murem od Europy, czy to są Ukraińcy, czy niektórzy Polacy, czy ktoś poza granicami naszych krajów - podkreślił Tusk.