Tusk był o tę sprawę pytany na konferencji prasowej po zakończeniu szczytu UE w Brukseli w kontekście czwartkowych informacji niemieckiego tygodnika "Der Spiegel", jakoby kanclerz Angela Merkel miała sondować, czy polski premier byłby skłonny kandydować na szefa Komisji Europejskiej z ramienia EPL. Według informacji pisma, niemiecka kanclerz jeszcze w tym tygodniu chce porozmawiać z Tuskiem na ten temat. Szef polskiego rządu po raz kolejny zaprzeczył, jakoby miał zamiar ubiegać się o stanowisko szefa Komisji Europejskiej. - Ja w sprawie kandydowania do Parlamentu Europejskiego, czy do instytucji europejskich, wyraziłem się już jednoznacznie wiele miesięcy temu i nie będziemy dzisiaj spekulować, jakie okoliczności musiałyby się zdarzyć, żebym zmienił zdanie. Mogę powiedzieć, że zdania nie zmieniłem, w związku z tym nie należy się spodziewać, aby moje nazwisko było jednym z tych nazwisk w grupie tych tzw. twarzy w wyborach do PE - powiedział szef rządu. - Pamiętając o ważnej zasadzie w polityce, żeby nigdy nie używać słowa "nigdy", mogę tylko potwierdzić, że nie wybieram się do Brukseli z jakimiś własnymi ambicjami zawodowymi. Mam poczucie, że dużo roboty jeszcze przede mną w kraju - zaznaczył Tusk. Szef rządu przyznał, że rozmawiał z kanclerz Merkel, zarówno podczas unijnego szczytu, jak i kilka dni wcześniej przez telefon. - Z panią kanclerz złożyliśmy sobie w kuluarach serdeczne życzenia związane ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia i Nowym Rokiem - zaznaczył premier. Przypomniał, że Merkel będzie gościć z wizytą w Warszawie 8 stycznia. - Zdaje się po Paryżu, właśnie Warszawę pani kanclerz wybiera jako miejsce jednej ze swoich pierwszych wizyt, po kolejnym objęciu urzędu kanclerskiego - powiedział premier. Jak ocenił, niemieckiej kanclerz szczególnie mocno zależy na relacjach z Polską. Tusk powiedział, że obsada Komisji Europejskiej i innych organów UE nie był tematem jego rozmów w Brukseli. "Nie był tematem przyszły kształt Komisji Europejskiej i innych władz europejskich, nie było tematem naszych spotkań i rozmów tutaj w Brukseli, chociaż akurat w tej sprawie, także jeśli chodzi o polskie aspiracje, z wieloma politykami miałem okazję w ciągu tych dwóch dni, rozmawiać" - mówił Tusk. Zaznaczył jednak, że "co zrozumiałe, te rozmowy kuluarowe po to są kuluarowe, żeby nie były przedmiotem oświadczeń prasowych". W czwartek na spotkaniu w Meise pod Brukselą liderzy Europejskiej Partii Ludowej postanowili, że w przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego wystawią jednego czołowego kandydata, który będzie twarzą kampanii wyborczej europejskich chadeków i jednocześnie ma kandydować na następnego przewodniczącego Komisji Europejskiej. Pretendenci do tej roli mogą zgłaszać się do 5 marca przyszłego roku. Powinni mieć poparcie partii w swoim kraju, jak również co najmniej dwóch ugrupowań należących do Europejskiej Partii Ludowej z innych krajów UE, niż kraj jego pochodzenia. Czołowym kandydatem EPL byłby gotowy zostać były wieloletni premier Luksemburga i były szef eurogrupy Jean Claude Juncker. Tusk w czerwcu tego roku uciął spekulacje o tym, że może być czołowym kandydatem EPL w eurowyborach i jednocześnie kandydować na szefa KE. Oświadczył on, iż do 2015 r. będzie angażował się wyłącznie w sprawy krajowe. Zgodnie z unijnym Traktatem Lizbońskim, wyniki majowych wyborów do europarlamentu będą musiały zostać wzięte pod uwagę przez szefów rządów, którzy zaproponują PE nominację na nowego przewodniczącego Komisji Europejskiej. Jeśli więc EPL wygra wybory, wówczas to jej kandydat obejmie funkcję szefa KE. Swojego kandydata ma już Partia Europejskich Socjalistów, druga co do większości rodzina polityczna w PE. Jest nim obecny szef europarlamentu, niemiecki socjaldemokrata Martin Schulz.