W ten sposób prezydent odpowiedział na wątpliwości dziennikarzy "Newsweeka", dotyczące jego wystąpienia w rocznicę Powstania Warszawskiego, w którym zaatakował rząd PO. Lech Kaczyński stwierdził wówczas, że działania prokuratury wobec polityków PiS przypominają inwigilację prawicy z pierwszej połowy lat 90. "A dlaczego miałbym nie wykorzystywać tej okazji do skomentowania bieżących wydarzeń? - pyta w rozmowie z "Newsweekiem" prezydent. - Oni też mogą takie okazje wykorzystywać. Tylko w tym akurat kontekście mnie jest nieporównanie łatwiej występować niż innym. Nikt nie nakazywał Tuskowi mówić przed laty, że polskość to nienormalność" - wypomina Kaczyński. O co chodzi? W 1987 r. Tusk napisał tekst do pisma "Znak". Pisał w nim: "Polskość to nienormalność - takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu". I dalej: "Piękniejsza od Polski, jest ucieczka od Polski tej na ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia, prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem". W wydanej niedawno przez "Newsweek" książce "Donald Tusk. Droga do władzy" premier tak to tłumaczył: "To jest przywołanie myśli Piłsudskiego, a mówiąc dokładniej, jego refleksji z rewelacyjnego listu do Feliksa Perla napisanego w 1908 roku. Ten list to fantastyczny dokument mówiący o namiętnym i krytycznym patriotyzmie przyszłego Naczelnika Państwa Polskiego". To tłumaczenie nie dociera do politycznych przeciwników premiera. Tusk jest atakowany za ten tekst sprzed 21 lat w każdej kampanii wyborczej. Przodują w tym media ojca Tadeusza Rydzyka.