"Dzisiaj kończy się awantura trotylowa. Awantura, która dała pretekst wielu politykom do formułowania najcięższych oskarżeń, kończy się jednoznacznym komunikatem prokuratury" - powiedział dziennikarzom Tusk, który w czwartek przebywa w Brukseli na szczycie UE.Premier dodał, że "nie było żadnego wybuchu, był wybuch niechęci i agresji, wybuch ciężkich oskarżeń pod adresem m.in. polskiego rządu". Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała w czwartek, że biegli nie stwierdzili pozostałości materiałów wybuchowych na elementach wraku Tu-154M. Szef prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg podkreślił, że ze sprawozdania biegłych wynika, iż w próbkach z wraku nie stwierdzono "obecności pozostałości materiałów wybuchowych lub produktów ich degradacji". Próbki pobrane z wraku tupolewa trafiły do kraju w grudniu zeszłego roku, ich badanie prowadziło Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji w Warszawie. Zbadano łącznie 258 próbek - 124 próbki gleby z miejsca katastrofy i 134 próbki z wraku. Szef WPO powiedział też, że biegli nie mają wątpliwości, iż próbki pobrane z wraku Tu-154M przekazano z Rosji nienaruszone. Sprawa badania tych próbek stała się głośna, gdy w końcu października zeszłego roku "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy jesienią 2012 r. na wraku samolotu znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa wskazywała, że wyświetlenie się napisu TNT na detektorze używanym przez ekspertów podczas pobierania próbek z wraku nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem obecności trotylu.