- To byłby bardzo dobry pomysł - powiedział premier na dzisiejszym briefingu w Sejmie pytany, czy w sobotę to kobieta zostanie jego pierwszym zastępcą jako przewodniczącego PO. Obecnie funkcję tę pełni Grzegorz Schetyna. Według polityków PO stanowisko to przypadnie prawdopodobnie marszałek Sejmu Ewie Kopacz. Odpowiadając na pytanie, czy dla Schetyny jest miejsce w nowym zarządzie PO, Tusk zastrzegł, że o tym, kto będzie w nowym zarządzie partii, zdecyduje Rada Krajowa. - Tam, na Radzie Krajowej, będę rekomendował, zgodnie z moim uprawnieniem jako szefa PO, na różne stanowiska różnych parlamentarzystów - zaznaczył premier. Tusk do tej pory nie zadeklarował, czy chce widzieć Schetynę w zarządzie. Zwyczajowo to właśnie przewodniczący partii wskazuje kandydatów na swoich zastępców (obecnie są nimi, obok Schetyny, Ewa Kopacz, Hanna Gronkiewicz-Waltz i Radosław Sikorski), a także na sekretarza generalnego (funkcję tę sprawuje obecnie Andrzej Wyrobiec). Co na to Grzegorz Schetyna? Sam Schetyna od kilku tygodni w rozmowach z dziennikarzami powtarza, że chce się znaleźć w zarządzie. - Będę kandydował. To jest moja partia. Ja ją budowałem, nawet nie od pierwszego dnia, ale wcześniej i mam pomysły na tę partię. Uważam, że to się może przydać - zadeklarował w czwartek w RMF FM. Zwolennicy Schetyny zapowiadają, że jeśli premier nie zaproponuje mu miejsca w zarządzie, zgłoszą go do zarządu sami, zdając się na werdykt Rady Krajowej. - Na pewno zostanie zgłoszony - jeśli nie przez Tuska, to z sali - zapewnił w rozmowie z PAP bliski współpracownik Schetyny. Tusk: To dla mnie dość poważna nauczka Tusk w rozmowie z dziennikarzami podkreślił też, że sobotnie posiedzenie Rady Krajowej to "ostatnie spotkanie Platformy w cyklu wyborczym". - Chcę podkreślić, że to jest też dla mnie osobiście taka dość poważna nauczka, w jaki sposób prowadzić tego typu rzeczy, bo Platforma jest jeśli chodzi o te procedury wyborcze najbardziej demokratyczną i otwartą partią - dodał. Przypomniał, że PO wprowadziła w tym roku m.in. bezpośredni wybór przewodniczącego partii. - I okazuje się, że jest to kosztowne, bo z punktu widzenia opinii publicznej to wygląda na nieustanny konflikt; demokracja w rzeczywistości tak wygląda. Jutro na pewno to definitywnie zakończymy i myślę, że od jutra już nikt nie będzie zadawał pytań o przywództwo, kwestionował tego, czy innego rozwiązania, więc jestem tu optymistą - podkreślił lider PO. Kopacz zabrała głos Kopacz, pytana dziś przez dziennikarzy o pogłoski, że pierwszą wiceprzewodniczącą PO zostanie kobieta oraz o padające w tym kontekście nazwiska jej i Hanny Gronkiewicz-Waltz, odparła: "Dużo więcej mamy kobiet w PO". - Mogę powiedzieć tylko w swoim imieniu oczywiście, niezależnie od tego, czy mnie jutro wybiorą do zarządu, czy mnie nie wybiorą do zarządu, czy mnie pan premier będzie rekomendował, czy też nie, ja chcę grać w tej drużynie i zawsze sobie robotę znajdę na tyle i na tyle będę się angażowała w tę pracę, (która) się ma potem przełożyć na jakieś skuteczne realizowanie programu Platformy Obywatelskiej - powiedziała Kopacz. Podkreśliła, że premier ma prawo zgłaszać wiceprzewodniczących, sekretarza, skarbnika i pewnie zgłosi swe kandydatury, a potem wszystko pozostanie w rękach członków Rady Krajowej. - Albo wybiorą albo nie wybiorą. I ja bym z tego nie robiła Bóg wie jakiego wydarzenia, bo każdy, kto jest w polityce, to wie, że jeśli ktoś ma naprawę szczere intencje i dobrą wolę, to w każdym miejscu znajdzie sobie poletko, które może uprawiać, które daje plusy dla tego ugrupowania - zaznaczyła Kopacz.