- Od początku zakładaliśmy, że niektóre fragmenty raportu MAK są w najlepszym przypadku niesolidne, jeśli nie coś gorszego - dodał szef rządu. W piątek parlamentarny zespół ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej zaapelował do szefa MSZ Radosława Sikorskiego, aby zwrócił się do MSZ Rosji o "wycofanie z obiegu prawnego i sprostowanie fałszywych informacji" zawartych w raporcie MAK. To reakcja zespołu na opinię biegłych, której wyniki ujawniła w czwartek Naczelna Prokuratura Wojskowa. Zgodnie z nią zarówno gen. Andrzej Błasik, jak i załoga Tu-154M, personel pokładowy i funkcjonariusze BOR byli trzeźwi w momencie katastrofy w Smoleńsku. Odnosząc się do raportu MAK Tusk przypomniał, że strona polska w bardzo wielu miejscach nie zgodziła się z raportem MAK, zaś "polska komisja wysłała w bardzo szybkim trybie dziesiątki mniej lub bardziej szczegółowych uwag dotyczących niesolidności tego raportu". - Mogę tylko podtrzymać informację, że nie tylko w tym miejscu, ale też w wielu innych miejscach polskie ustalenia od samego początku były inne niż ustalenia rosyjskie - dodał. - Nie wykluczam, że informacje o nietrzeźwości, podobnie jak tezy dotyczące stanu lotniska - na które polska strona od samego początku nie wyrażała zgody i w naszym raporcie mamy inne oceny - mogły wynikać ze złej woli strony rosyjskiej - ocenił Tusk. W swym raporcie końcowym MAK wskazał w styczniu 2011 r., że we krwi gen. Błasika wykryto 0,6 promila alkoholu. Oficjalne stanowisko strony polskiej z 2011 r. wobec raportu MAK głosiło, że nie można się odnieść do informacji o obecności alkoholu we krwi gen. Błasika ze względu na "brak dokumentacji źródłowej". Wdowa po generale nie zgodziła się z ustaleniami MAK; oceniała, że to "haniebna próba szkalowania pamięci męża". Jej pełnomocnik mec. Bartosz Kownacki wniósł o weryfikację twierdzeń MAK i zbadanie sprawy rzekomej zawartości alkoholu we krwi Błasika. Opinię biegłych w tej sprawie wojskowi prokuratorzy otrzymali na początku marca.