"Ta sprawa zasługuje na więcej niż na polityczną młóckę, dlatego być może to jest ten dzień, kiedy powinniśmy sobie wyraźnie powiedzieć: pracujemy, pracujemy w skupieniu, nie musimy ustępować własnym argumentom, ale kończymy wojnę w sprawie katastrofy" - mówił szef rządu przed informacją ministra sprawiedliwości na temat katastrofy smoleńskiej. Premier zapewniał, że do dyspozycji posłów są minister sprawiedliwości, prokurator generalny, ministrowie obecnego i poprzedniego rządu, a także on sam. "Będziemy starali się skutecznie odpowiedzieć na każde pytanie, ale proszę jeszcze raz, być może po raz ostatni: nie czyńcie z tej debaty, nie czyńcie z tej tragedii pretekstu do politycznej, nieustającej bitwy, choćby ze względu na pamięć i szacunek do ofiar" - oświadczył. "Przepraszam" Premier Donald Tusk wyraził w czwartek w Sejmie uznanie dla tych, którzy po katastrofie smoleńskiej pojechali do Smoleńska i Moskwy, choć nie zawsze wynikało to z ich obowiązków służbowych. Wcześniej premier przeprosił rodziny ofiar za cierpienia związane m.in. z identyfikacją ich bliskich. Tusk zaznaczył, że słowo "przepraszam" wobec rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej płynie głęboko z serca, bo obserwował wszystkich zaangażowanych w pracę państwa polskiego po 10 kwietnia 2010 r. "Widziałem ich zaangażowanie, którego celem (...) było pomóc rodzinom, wszystkim bliskim, którzy stracili swoich najbliższych w tej katastrofie" - oświadczył. "Być może nie byliśmy perfekcyjni, ale wszyscy bez wyjątku, z którymi miałem kontakt, oddawali maksimum swojej energii nie żeby komuś dokuczyć, komuś coś udowodnić, skupiać się na czyjejś winie, tylko aby pomóc szczególnie bliskim, szczególnie w tym najbardziej dramatycznym momencie" - powiedział premier. Tusk zaznaczył, że tylko ci, którzy byli w Smoleńsku i Moskwie wiedzą, jak wielkie dramaty, tragedie, jak ekstremalne przeżycia były doświadczeniem rodzin, ale także tym, którzy im pomagali. "Chcę do przeprosin dołączyć także słowa uznania dla tych wszystkich, którzy tam pracowali, odważyli się pojechać i uczestniczyć w tym dramatycznym zdarzeniu, nie zawsze dlatego, że wynikało to z ich obowiązków służbowych" - powiedział premier. Założenie zamachu - groźne dla państwa Premier Donald Tusk powiedział, że założenie tezy o zamachu, zabójstwie czy spisku pod Smoleńskiem "jest rzeczą groźną" dla osób w tę tragedię zaangażowanych oraz dla państwa polskiego. Powiedział też, że w tragedię smoleńską wdarła się polityka. "Z punktu widzenia nie tylko osób zaangażowanych w ten dramat, ale całego państwa polskiego i polskiego społeczeństwa, jest rzeczą groźną założenie pewnej tezy - a ona pojawiła się w pierwszych godzinach po katastrofie - a więc tezy o zamachu, o zabójstwie, o spisku" - powiedział szef rządu. Jak mówił, także obecnie "słyszymy słowa, zdania, wypowiedzi z ust polityków PiS, których celem nie jest pomoc rodzinom, dochodzenie do prawdy, tylko utwierdzenie pewnej politycznej tezy dotyczącej katastrofy smoleńskiej". "Mówiąc przepraszam w imieniu swoim i wyrażając uznanie tym, którzy podjęli tak wielki wysiłek i być może popełnili błędy, chcę także powiedzieć, że od pierwszych dni i dziś mamy także z tym do czynienia, polityka brutalnie wdarła się w tę tragedię" - podkreślił szef rządu. Ocenił, że po katastrofie urzędnicy państwowi, prokuratorzy i lekarze ruszyli do ciężkiej pracy, a jednocześnie "od pierwszych godzin niektórzy politycy koncentrowali całą swą uwagę, by taką tezę polityczną ukształtować, a następnie dobierać do niej możliwie dużo argumentów". "I tak dziś ewentualne pomyłki są także traktowane jako pretekst do tego, by politycznie wzmacniać, podwyższać tę temperaturę nienawiści, która po 2010 roku, po kwietniu, po katastrofie w Polsce nastała" - mówił. Premier ocenił także, że w ciągu ponad dwóch lat, które minęły od katastrofy, był jedną z osób "atakowanych szczególnie brutalnie". "Przez te dwa lata każdego dnia powtarzałem sobie i moim współpracownikom - jest cierpienie, ktoś ma poczucie większej straty, musimy to wytrzymać. I dlatego nikt z nas, ani przez moment nie próbował wykorzystać czy to pracy komisji, czy jakichkolwiek innych ustaleń, by odpowiedzieć polityczną tezą na polityczną tezę" - zaznaczył.