Barbary Zdrojewskiej, żony ministra kultury, może zabraknąć w jesiennych wyborach do Senatu. Niewykluczone, że jej miejsce zajmie senator Władysław Sidorowicz, którego Platforma już umieściła na szóstym miejscu na liście do Sejmu we Wrocławiu. Skąd takie zamieszanie? Działacze PO nieoficjalnie przyznają, że to przez marszałka Sejmu Grzegorza Schetynę i jego szwagra Konrada Rowińskiego - kandydata do Senatu z okręgu, w którego skład wchodzą powiaty m.in.: bolesławiecki, głogowski, jaworski, jeleniogórski, zgorzelecki, legnicki, złotoryjski, Jelenia Góra i Legnica. "Tusk się wściekł. Sprawa wyszła na jaw, kiedy władze krajowe PO deklarowały, że na listach nie pojawią się członkowie rodzin kandydatów" - zdradza jeden z działaczy wrocławskiej Platformy. Ta zasada miała obowiązywać w całym kraju. Na start Bogdana i Barbary Zdrojewskich jeszcze na początku kwietnia też nie było zgody. Minister dostał nawet propozycję, na którą się nie zgodził, by pociągnąć wałbrzyską listę do Sejmu. Ostatecznie Zdrojewskim udało się przekonać władze PO, by z ich kandydowania nie robiły problemu. Problem powstał jednak, kiedy Zdrojewscy posłużyli Schetynie jako precedens. W najbliższą sobotę partia ma pokazać listę kandydatów do Senatu. PO zabiega o byłego eurodeputowanego Józefa Piniora, byłego działacza "Solidarności", byłego i polityka SdPl. Piniora chce ściągnąć do siebie również SLD. Niemal pewne, według dziennika "Polska The Times", są trzy nazwiska: Jarosława Dudy i profesora Leona Kieresa, który zawalczy o mandat w podwrocławskich powiatach. W Wałbrzychu wystartuje zaś obecny senator Stanisław Jurcewicz. Tomasz Misiak, którego PO nie chciała po tym, jak w 2009 roku związana z nim firma Work Service podpisała z Agencją Rozwoju Przemysłu umowę na doradztwo dla pracowników zwalnianych ze stoczni w Gdyni i Szczecinie, nie wyklucza przyjęcia propozycji PSL-u. Ale najpewniej wystartuje z własnego komitetu. Więcej szczegółów dziś w publikacji gazety "Polska The Times".