Premier zaznaczył, że nie odmawia nikomu prawa do deklarowania, że się zmienił. - Chciałbym jednak na jedną bardzo prostą rzecz zwrócić uwagę: to o Jarosławie Kaczyńskim jest współpracownicy mówią: on się gruntowanie zmienił, jest dzisiaj człowiekiem pokoju, to znaczy, że sam PiS i sam Jarosław Kaczyński mówią, że musiało się zdarzyć coś tak strasznego i musiała nastąpić tak gruntowane zmiana, żeby słowa pokoju i spokoju popłynęły z ich ust. To jest jednoznaczna deklaracja z strony PiS: tak, prowadziliśmy wojnę, a dzisiaj ją kończymy. (...) Ale zobaczymy, ja wiele metamorfoz, powiedziałbym nawet, gier sztabowych ze strony PiS widziałem w swoim życiu i pozwólcie państwo, że pozostawię sobie tę odrobinę sceptycyzmu - mówił premier. Według niego, o tym, czy Jarosław Kaczyński się zmienił, przekonamy się "za tydzień, za dwa, za miesiąc". - Będzie wiele okazji, żeby potwierdzić to czynem - dodał. - Sam jestem po 50., my ludzie po 50. nie zmieniamy się z dnia na dzień - mówił Tusk. Dodał, że widzi, iż Jarosław Kaczyński jest człowiekiem "wygaszonym, stonowanym", ale - jak podkreślił - "prawdziwą kampanię prowadzą współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego gdzieś z boku, gdzieś niżej" i ona "bywa bardzo agresywna". Dodał, że to, co "widać i słychać wielokrotnie w mediach publicznych, na wielu spotkaniach publicznych, w niektórych gazetach, w internecie" każe mu "bardzo ostrożnie oceniać tę deklarację o zmianie nastawiania, temperamentu i zmianie całej polityki". Dodał, że gdyby chciał złośliwie komentować deklarację Jarosława Kaczyńskiego o przemianie, powiedziałby: "witam w klubie, w klubie, gdzie uprawia się politykę miłości". Tusk pytany, jak ocenia wypowiedzi polityków PiS, że jest obecnie dwóch mężów stanu w Polsce: on i Jarosław Kaczyński i to oni powinni pokierować Polską, odpowiedział, że za takie komplementy "nie daje nawet 5 złotych". - Jeśli pan mnie pyta, czy wierzę w to, że Jarosław Kaczyński, Jacek Kurski, Adam Bielan, widzą we mnie męża stanu, to niezależnie od tego jak to miło koło uszu brzmi, to raczej widzę, że to kolejny dowód na to, że prowadzą kampanię, a nie rachunek sumienia. I że ta publiczna spowiedź, publiczna obietnica poprawy jest chyba jednak skrojona bardzo na użytek tej kampanii - mówił premier. O kandydacie PO na prezydenta Bronisławie Komorowskim, Tusk powiedział, że "to człowiek, który jest w środku diamentowy", choć - jak mówił - może nie ma tych talentów, które "premiuje polityka i media". Dodał, że jeśli Komorowski zostanie prezydentem, on będzie czuł się bezpiecznie i jako premier i jako człowiek.