- Czy mamy 100-procentowy wpływ na zachowanie strony rosyjskiej? Wiadomo, że nie. Chcemy skutecznie uzyskać efekty, o jakie nam chodzi. To, że nie uzyskujemy w stu procentach tego, co byśmy chcieli - takie są twarde realia polityki międzynarodowej, ale także pewnej różnicy kultury zachowań właściwych dla Rosji i dla Polski - powiedział Tusk w programie "Kropka nad i". Nie ma się czego wstydzić - Wydaje się, że opinie, które rząd polski prezentuje ws. Smoleńska, są kategoryczne i zdecydowane i przynoszą efekty, o jakie nam chodzi, czyli możliwie szybkie wyjaśnienie przyczyn katastrofy - dodał. Pytany, czy przeszkadza mu, że wrak Tu-154M znajduje się nadal na lotnisku pod Smoleńskiem, odpowiedział: "przeszkadza". - W mojej ocenie to, co Polska zrobiła po katastrofie, to, co zrobiliśmy wobec całej tej sytuacji, było nacechowane bardzo głębokim poczuciem godności. Polska jako państwo, polski rząd, nie mamy się czego wstydzić - zaznaczył. Premier był też pytany, dlaczego doszło do osobnych wizyt w Katyniu delegacji rządowej 7 kwietnia i prezydenckiej - 10 kwietnia. - To był wynik działań i starań, który przyniósł pożądany efekt. Rosja, w tym rządzący Rosją, muszą raz na jakiś czas pokazywać, jaki jest nasz punkt widzenia, że kończy się epoka kłamstwa i że oni także uznają fakty historyczne - mówił. Spór wokół krzyża musi się zakończyć Premier był pytany, czy na Krakowskim Przedmieściu przed Pałacem Prezydenckim powinien powstać pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej. - Gdzie powstanie ten pomnik, proszę nie oczekiwać ode mnie tego typu decyzji, bo to nie jest zadanie rządu - powiedział. Dodał, że zgadza się z opinią, że pomnik nie powinien znajdować się na Krakowskim Przedmieściu. Tusk podkreślił, że nikomu nie przeszkadza krzyż upamiętniający ofiary katastrofy, który stoi przed Pałacem Prezydenckim, ale zamieszanie wokół krzyża. Zaznaczył, że ani katastrofa, ani krzyż, ani pamięć o ofiarach, nie powinny być przedmiotem sporu politycznego. - Rozmawiałem o tym wczoraj z prezydentem Komorowskim, że kwestia barierek i tego czasami nieprzyzwoitego zamieszania wokół krzyża czy wokół tego miejsca (...) powinna się jak najszybciej zakończyć - powiedział. Dodał, że służby zgromadzone na Krakowskim Przedmieściu starają się przeciwdziałać "zamieszaniu polegającemu na ciągłym konflikcie, bezpośrednich utarczkach słownych czy nieprzyjemnych zdarzeń". Nie chcę awantury - Nikt mnie nie namówi, żeby działania wokół katastrofy smoleńskiej miały zamienić się w ring kto z kim wygra, kto komu dołoży. Nic nie zmieni mojego przekonania - nawet jeśli nie tylko Jarosław Kaczyński, ale nawet stu jego popleczników będzie robiło wokół tego robiło awanturę - żebym się do nich przyłączył, tyle, że po drugiej stronie barykady - zadeklarował Tusk. - Cała różnica między Jarosławem Kaczyńskim a mną polega na tym, że on chce wokół tej sprawy awantury, a ja nie chcę. On będzie robił, żeby awantura trwała, a ja będę tak postępował, żeby ta awantura wygasała - powiedział Tusk. Według niego atmosfera, którą tworzy wokół sprawy katastrofy i krzyża Jarosław Kaczyński, nie jest korzystna dla PO. - Platforma zyskuje nie dlatego, że jest awantura, ale że opinia publiczna widzi, że staramy się łagodzić klimat - powiedział Tusk. Nie zamierzam "nieodwracalnie" zniknąć Zdaniem premiera sformułowania o Polsce jako kondominium rosyjsko-niemieckim, jakich użył Kaczyński w niedawnym wywiadzie dla "Gazety Polskiej", są skandaliczne. Premier skrytykował też Jarosława Kaczyńskiego za to, że w miniony piątek mówił, że on, Bronisław Komorowski, Radosław Sikorski, Bogdan Klich i Tomasz Arabski, "muszą zejść ze sceny politycznej raz na zawsze" i - zdaniem prezesa PiS - jest to związane z odpowiedzialnością za katastrofę smoleńską. Tusk podkreślił, że nie zamierza "nieodwracalnie" zniknąć ze sceny politycznej. Dodał, że ma wrażenie, iż "agresja" jaką - jego zdaniem - prezentuje Kaczyński w ostatnich tygodniach "jest wyrazem bezradności". Premier uważa, że wypowiedzi prezesa PiS są "niesprawiedliwe" i "rażąco odbiegające od faktów". W opinii Tuska Jarosław Kaczyński "uznał, że zaostrzanie konfliktu politycznego, polityczna wojna domowa, ta wojna polsko-polska, którą chciał zakończyć w czasie kampanii to jest jego plan, jego żywioł". Zdaniem Tuska sytuacja ostrego konfliktu "mentalnie odpowiada" Kaczyńskiemu.