Podczas niemal dwu i półgodzinnej konferencji szef rządu chwalił m.in. dokonania gabinetu w polityce zagranicznej. Poinformował też, że dalsze obniżanie podatków jak na razie nie będzie możliwe. , który wraz z ministrami spotkał się w piątek z dziennikarzami, przekonywał, że rząd postanowił przeprowadzić zmiany w Polsce w sposób "stanowczy, ale spokojny". Podkreślał, że zmiany nie mają dawać satysfakcji ideologom, czy ekspertom, a mają służyć dwóm celom: by Polacy więcej zarabiali, i by nasz kraj "szczególnie w kontekście europejskim funkcjonował normalnie i sprawnie". Premier zapowiedział, że rząd będzie szukał rozwiązań konfliktów społecznych metodą dialogu. Podkreślił, że rozmowy nie będą oznaczać kapitulacji. - Konflikt i napięcie nie jest celem naszej polityki - zaznaczył. - Poświęcimy tyle czasu, ile trzeba na rozmowy z naszym podstawowym partnerem w ramach Komisji Trójstronnej, jakim są związki zawodowe - deklarował. Szef rządu podkreślił, że jego rząd chce obniżać deficyt budżetowy, ale nie kosztem tych osób, które zarabiają niewiele. Jako jeden z sukcesów swojego rządu wymieniał utrzymanie stabilności finansowej. Tusk przekonywał, że jego gabinet cały czas szuka oszczędności, m.in. w administracji. - Gdy dziedziczyliśmy budżet podjęliśmy dwie decyzje wymagające wygospodarowania 4 mld zł - 2,5 mld zł na podwyżki dla nauczycieli i 1,5 mld na obniżenie deficytu budżetowego - zaznaczył. Sukcesem określił także zdjęcie z Polski przez UE procedury nadmiernego deficytu. - Oznacza to, że Unia Europejska uznała, iż Polska weszła na drogę przystosowania finansów, gospodarki do wejścia do strefy euro - mówił premier. Jak zaznaczył, jego rząd skoncentrował się także na decyzjach, które mogą ułatwić pracodawcom prowadzenia działalności i przyjmowanie pracowników. Wymienił m.in. pakiet ośmiu ustaw, które dają przedsiębiorcom m.in. możliwość czasowego zawieszenia działalności gospodarczej, uzupełniania dokumentacji w późniejszym terminie czy uproszczonej rachunkowości. Premier podkreślał, że celem jego gabinetu nie jest zasypywanie Sejmu kolejnymi ustawami, z których ma wynikać wzrost liczby przepisów i w efekcie biurokracji. - Staramy się kierować do Sejmu tylko takie projekty, które mają odciążyć obywateli - dodał. Wyliczał też, że w przedsiębiorstwach zatrudnienie wzrosło o 5,8 proc. a bezrobocie wynosi 10,5 proc. Podkreślił jednak, że nie wszystkie dane są optymistyczne; niepokoją te dotyczące inflacji. Jak mówił, główną troską rządu jest to, aby drożyzna nie dogoniła wzrostu płac.