Premier był pytany o możliwość zatrzymania i ekstradycji Ahmeda Zakajewa jeszcze przed pojawieniem się informacji, że szef emigracyjnego rządu Czeczenii jest już w Warszawie. - Będziemy tu prowadzili, tak jak do tej pory, naszą autonomiczną politykę. Ale będziemy też starali się przestrzegać wszystkich, którzy wokół sprawy czeczeńskiej chcą robić prowokację antyrosyjską, żeby tego nie było - powiedział premier, który w czwartek przebywa w Brukseli. - Problem z Zakajewem polega na tym, że jest ścigany międzynarodowym listem gończym, więc tak czy inaczej, kiedy pojawi się na polskim terytorium, polska prokuratura, o czym poinformował mnie prokurator generalny, nie ma wyjścia, będzie musiała wszcząć procedurę ekstradycyjną - mówił Tusk. Premier podkreślił jednak, że "procedura ekstradycyjna nie oznacza ekstradycji". - Z całą pewnością strona rosyjska nie może tu liczyć na decyzje polskie, które by ją satysfakcjonowały - powiedział szef rządu. Zakajew ma w piątek wziąć udział w rozpoczynającym się w czwartek w Pułtusku pod Warszawą Światowym Kongresie Narodu Czeczeńskiego. W czwartek prokuratura Generalna Federacji Rosyjskiej potwierdziła, że jeśli Zakajew przyjedzie do Polski, to strona rosyjska zażąda jego ekstradycji.