- Ja pytany czy rodziny otrzymają wcześniej te informacje, zawsze mówiłem, że nie przewidujemy takiej procedury, a nie, że przewidujemy. Nie chcę nikogo rozczarować - powiedział szef rządu na konferencji w miejscowości Choroszcz w woj. podlaskim. - Z oczywistych względów, zarówno wobec rosyjskich partnerów, opinii międzynarodowej, dziennikarzy, ambasadorów, ekspertów międzynarodowych, chcemy by ten materiał nie podlegał, zanim będzie oficjalnie opublikowany, interpretacjom co do rzetelności - argumentował Tusk. Podkreślił, że "Polska strona w tej kwestii powinna mówić jednym głosem". - Chciałbym, by to fachowcy - piloci, eksperci, którzy pracowali w komisji, wojskowi - prezentowali i interpretowali ten dość skomplikowany dokument - mówił. Premier powtórzył, że 29 lipca uznaje za ostateczny termin publikacji raportu komisji szefa MSWiA. "Być może uda się kilkadziesiąt godzin urwać" - dodał. - Jedynym powodem tego, że czekacie na raport jest rzetelne tłumaczenie, które w dodatku musi być tłumaczeniem w rygorach zamówień publicznych. Niektórym wydaje się, że to jest kilka kartek, które można w domu przetłumaczyć w ciągu trzech dni - podkreślił Tusk. Jak mówił, w jego interesie "byłoby jak najszybciej opublikowanie tego raportu, a nie jak najpóźniej". - Ale roboty za tłumaczy nie wykonam - zauważył. - Raport komisji Millera będzie przedstawiony najpóźniej 29 lipca. Może uda się dzień wcześniej i to będzie cały raport Millera - zapewnił szef rządu. Zaznaczył, że jeśli okaże się, że do 29 lipca nie wszystkie materiały zostały przetłumaczone, to "zostanie przedstawiony efekt tłumaczenia na dzień 29 (lipca)". - Czyli raport będzie w całości, ale być może nie wszystkie dokumenty będą w całości przetłumaczone, ale te tłumaczenia będą dostępne publicznie, w komplecie, także po 29 lipca - dodał. Tusk podkreślił, że komisja kierowana przez szefa MSWiA będzie także pracowała nad protokołem - formalnym dokumentem, który będzie zawierał m.in. dodatkową dokumentację techniczną. "Kiedy protokół będzie gotowy, także będzie dostępny" - powiedział. Szef rządu powiedział też, że nie zna raportu Najwyższej Izby Kontroli na temat katastrofy smoleńskiej. - Nawet powiedziałbym, że mam pewną precyzyjną wiedzę na temat raportu NIK, że nie ma tego raportu, więc nie mogę go komentować - podkreślił. - Szef MON jako osoba, która była badana przez NIK ma na pewno wiedzę, w jaki sposób był pytany on i jego współpracownicy i być może w związku z tym zabierze głos. Nie dziwcie się, że szef MON jest osobą bardzo zainteresowaną efektami pracy zarówno komisji Millera, jak i NIK. Żyje i pracuje pod wielką presją, więc staram się być wyrozumiały, nawet, gdy niektórzy reagują na wyrost lub przedwcześnie - powiedział premier. Szef MSWiA pytany w czwartek o termin zakończenia tłumaczenia i publikacji raportu odparł, że ma nadzieję, iż jest to "kwestia kilkunastu dni". Poinformował jednocześnie, że po przetłumaczeniu go na język angielski i rosyjski, raport zostanie zamieszczony w całości w internecie w trzech wersjach językowych. Raport Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego liczy ponad 300 stron. Szef MSWiA przekazał go premierowi osobiście pod koniec czerwca. W środę o jak najszybsze upublicznienie raportu upomniał się lider PSL wicepremier Waldemar Pawlak.