- Nie sądzę, żeby zaistniała potrzeba uzupełniania, czy zmiany koalicji w tej kadencji. Gdyby się miało okazać, że z jakichś powodów - nie przypuszczam, żeby tak było - ale gdyby się miało okazać, że nie ma większości w tym parlamencie, to uważam, że alternatywą są raczej wcześniejsze wybory, niż próba za wszelką cenę dosztukowania do większości - mówił Tusk wieczorem w TVP Info pytany o możliwe scenariusze, gdyby koalicji zabrakło większości w Sejmie.Jak podkreślił, nie ma "parcia", że musi "być koniecznie premierem". - Sześć lat jestem premierem i tej satysfakcji mam aż nadto. Ja mam ochotę kilka rzeczy zrobić, m.in. tych, o których mówiłem dzisiaj w Krynicy i do tego potrzebuję solidnej i wierzącej w sens tego, co się robi, większości. Jak nie ma większości, to tylko po to, żeby być, być, być to na pewno nie jest dzisiaj moja pasja - powiedział szef rządu. - Ci, którzy nie zasmakowali władzy dłużej, mogą za wszelką cenę chcieć po to, żeby politycznie coś znaczyć. Mnie to jakoś szczególnie w tej chwili już nie podnieca. Natomiast możliwość zrobienia dla Polski kilku pozytywnych rzeczy, a dostrzegam dzisiaj szansę wyjątkowo dobrą, to jest coś, co mnie naprawdę motywuje - oświadczył. "Świat się nie kończy" Premier pytany o wybory parlamentarne w 2015 roku podkreślił, że zmiana władzy po dwóch kadencjach "nie jest jakąś ekstrawagancją". - Świat się nie kończy - dodał. Jak zaznaczył, jego zadaniem jest, "żeby tej władzy PiS nie dostał, bo może być nieszczęściem dla Polski". - Ale jeśli Polacy zdecydują, że lokują nadzieje właśnie w PiS-ie, to nam w 2015 r. pozostaje albo wygrać, albo powiedzieć: to jest wasza racja, będziecie mieć władzę, jaką sobie wybraliście. Więc trzeba umieć się z tym pogodzić - dodał szef rządu. - Ja bez paniki i bez lęku będę walczyć do końca, żeby wygrać wybory, a lepszej metody nie znajdę, niż możliwie dobrze wykonać robotę, do której się zapisałem. A później to wszystko w rękach ludzi. Zobaczymy - powiedział premier. Pytania o możliwe poszerzenie koalicji, np. o SLD, wróciły po odejściu z PO Johna Godsona i po zawieszeniu w prawach członka klubu Platformy - za złamanie dyscypliny - Jacka Żalka (Jarosław Gowin, z którym Żalek blisko współpracuje, ogłosił, że na znak solidarności z kolegą również chce zostać zawieszony). Gowin, Żalek i Godson wstrzymali się od głosu podczas lipcowych głosowań nad rządowym projektem nowelizacji ustawy o finansach publicznych, która zawiesza na 2013 rok działanie pierwszego, 50-proc. progu oszczędnościowego. Gdyby z PO odeszli też Gowin i Żalek, koalicja PO-PSL miałaby w 460-osobowym Sejmie tylko 231 głosów. Szef SLD Leszek Miller mówił we wtorek w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że jeśli Tusk utraci większość w Sejmie, to powinien rozważyć wcześniejsze wybory.