Tusk zaznaczył, że czeka na szczegółowy raport ekspertów w tej sprawie. Dziennikarze pytali szefa rządu - przebywającego w piątek po południu w Kwidzynie - czy są plany przekopu przez Mierzeję Wiślaną. Tusk odparł, że plany są od wielu lat i są weryfikowane pod kątem opłacalności tego przedsięwzięcia. - Ja o tym mówiłem już wiele razy, także przy okazji głośnych wyborów uzupełniających w Elblągu. Czekam na szczegółowy raport, który opracowują naukowcy m.in. z Gdyni. Ale będziemy weryfikowali ten raport z tego tytułu, że poprzednia analiza - wykonana pod kątem możliwości zdobycia środków europejskich - była jednoznacznie negatywna, jeśli chodzi o opłacalność tego przedsięwzięcia - tłumaczył premier. Jak mówił, nie jest sztuką zrobić przekop, bo nie jest to szczególnie trudna technologicznie kwestia. Sztuką jest natomiast - zaznaczył - "trafnie przewidzieć, jakie to będzie miało skutki ekologiczne dla Zalewu Wiślanego - to nie jest banalne pod tym względem ekologicznym przedsięwzięcie - jakie to przyniesie koszty, ile to będzie naprawdę kosztowało w porównaniu do tego, ilu ewentualnych zysków się spodziewamy". Powtórzył, że materiały, które miały być przygotowane pod pozyskanie środków europejskich, były jednoznacznie negatywne. - Później było zamówienie polityczne, by obiecać, że będzie przekop, a więc lepsze warunki pracy dla portu w Elblągu. I wtedy pojawiły się sygnały, że to jednak jest opłacalna inwestycja - powiedział Tusk. Premier podkreślił, że on sam nie ma z góry założonej tezy w tej sprawie. "Jeśli to będzie inwestycja opłacalna i jeśli będzie przynajmniej względnie bezpieczna ekologicznie, to jesteśmy gotowi takie przedsięwzięcie rozpocząć. Jeśli do tego przedsięwzięcia m.in. Elbląg miałby długie lata czy dziesiątki lat dopłacać, albo jeśli zagrożony byłby Zalew Wiślany, Mierzeja, to oczywiście nie podejmiemy takiej decyzji" - oświadczył premier. - Ja nie jestem politykiem tego rodzaju, że sobie siedzę w gabinecie i sobie myślę - a teraz komuś dogodzę, w związku z tym rzucę hasło: przekopię Mierzeję. Bo od tego są eksperci i profesjonaliści, by powiedzieć, czy z tego będzie zysk i czy to jest bezpieczne - kontynuował. Premier pytany był również o słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który zaapelował do niego w czwartek o rozpoczęcie przekopu Mierzei. Szef PiS przekonywał, że przekop "da Elblągowi szansę na rozwój". - Mamy uchwałę Rady Ministrów z 2 lutego 2011 roku, ale mimo tej daty to nasza uchwała, bo to jest powtórzenie decyzji naszego rządu. Dotyczy to przekopu Mierzei Wiślanej, to jest akt normatywny, to jest prawo, wzywam z tego miejsca premiera do tego, by to prawo realizował i żeby brał się do pracy. Mamy do czynienia z aktami, które powinny być wykonywane, a nie są - mówił Kaczyński. Tusk, komentując słowa szefa PiS, stwierdził, że "politycy z reguły dzielą się na takich, którzy pokrzykują, że trzeba coś robić i na takich, którzy starają się coś robić i coś robią". Premier - który w piątek po południu uczestniczył w otwarciu mostu w Kwidzynie - ocenił też, że najlepszym komentarzem do "jak zawsze złośliwych słów pana prezesa Kaczyńskiego" jest ten most. - I ja uważam, że najlepiej, gdy za ludzi mówią fakty, dokonania i działania. Ja jestem dziś szczęśliwy, tak przypadek zrządził, że mogę odpowiadać moim konkurentom czy oponentom, stojąc na kolejnym wybudowanym moście, prezentując kolejną oddaną do użytku inwestycję - powiedział Tusk. Ocenił też, że minionych kilka lat, jak i następna perspektywa powinna być "dużo bardziej serdeczną mobilizacją tych wszystkich, którzy mają w Polsce coś do powiedzenia, do zrobienia". - Ja bym wolał, abyśmy nawet wtedy, kiedy się spieramy, to żebyśmy raczej łączyli wysiłki na rzecz właśnie budowania takich mostów - powiedział. Dodał, że kwidzyński most jest dla niego symbolem tego, że "o wiele lepiej łączyć - tak jak most łączy dwa brzegi rzeki - niż się bez przerwy kłócić". - Także ja daruję tym razem panu prezesowi Kaczyńskiemu, może mu kiedyś minie zły humor, może kiedyś przyjedzie gdzieś do Polski pogratulować ludziom, którzy coś zrobili - powiedział.