w czwartek dziennikarzom. Premier wziął udział w czwartkowym sejmowym głosowaniu w sprawie uchwały o trybie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Zdaniem Tuska, "Polacy są na pewno zainteresowani szybkim, bezproblemowym ratyfikowaniem tego Traktatu". Według szefa rządu, przyjęcie tego dokumentu w drodze referendum, wiązałoby się z ryzykiem. - Nie sądzę, żeby referendum przyniosło niespodziankę poza jedną: brakiem frekwencji 50-procentowej. Nie możemy tego lekceważyć - powiedział premier. Zgodnie z konstytucją, ogólnokrajowe referendum jest ważne, gdy bierze w nim udział więcej niż połowa uprawnionych. - Nie warto narażać na szwank czegoś, co Polsce służy, dlatego wolałbym, żebyśmy przyjęli to w trybie parlamentarnym - podkreślił Tusk. - Otwarcie powiem coś, co może nie będzie popularne: kto z państwa położy rękę na sercu i powie, że wierzy w to, że kilkaset stron skomplikowanego traktatowego tekstu będzie podniecającą lekturą dla milionów uczestników referendum. Przecież wiemy, że nie - mówił premier. Tusk podkreślił, że Traktat Lizboński był wynegocjowany i wstępnie zaakceptowany przez prezydenta i rząd PiS, a następnie został podpisany przez niego i ministra spraw zagranicznych . - Teraz musi uzyskać ostrą większość w Sejmie i Senacie. A na końcu i tak zależy od prezydenta Lecha Kaczyńskiego - powiedział premier. Jak dodał, "nie ma żadnej obawy, że jest to decyzja jednej strony, jednego obozy politycznego". Sejm przyjął w czwartek uchwałę w sprawie trybu ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego, zgodnie z którą nastąpi to w drodze parlamentarnej. Decyzja Sejmu otwiera drogę do tego, by na następnym posiedzeniu Sejmu (w połowie marca) posłowie zajęli się projektem ustawy upoważniającej prezydenta do złożenia podpisu kończącego proces ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego.