Tusk podkreślił, że Polacy mają prawo oczekiwać od przyszłego prezydenta i rządu "mocnej akcji na rzecz planu szybkiego wyjścia z Afganistanu". - I takie zobowiązanie mogę przyjąć - dodał premier. Podkreślił, że Polska będzie starała się bardzo mocno postawić kwestię wyjścia polskich wojsk z Afganistanu na spotkaniu w Lizbonie, w którym wezmą udział sojusznicy z NATO, "aby wspólnie wypracować jednak możliwie szybki i możliwie precyzyjny plan zakończenia tej interwencji" - powiedział Tusk. - Polska nie jest w sytuacji państwa, które powinno łamać solidarność natowską, bo będziemy oczekiwali od NATO, czy innych sojuszników, wsparcia wtedy, gdy my go będziemy potrzebowali - mówił szef rządu. Zaznaczył jednak, że "jesteśmy na tyle zaangażowani w Afganistan i jesteśmy na tyle znaczącym sojusznikiem w tej sprawie, że mamy także prawo - i my z tego prawa skorzystamy - bardzo dobitnie i wyraźnie dyskutować i rozważać, aby jak najszybciej ta misja się zakończyła" - podkreślił. - I taka też jest moja intencja - dodał. Tusk pytany o manifestację pod kancelarią premiera, która ma się odbyć w sobotę w związku ze śmiercią polskiego żołnierza, powiedział, że rozumie wszystkich, tych którzy będą brali w niej udział. - Nie znam nikogo, kto byłby entuzjastą polskiej obecności w Afganistanie - podkreślił. Jak zaznaczył polskie wojsko w Afganistanie "to jest zawsze bardzo trudna kalkulacja". Tusk dodał, że ma pełną informację na temat wydarzenia w Afganistanie. W Afganistanie w wyniku eksplozji ładunku wybuchowego umieszczonego przy drodze zginął polski żołnierz kpr. Miłosz Górka - podało w sobotę w komunikacie Ministerstwo Obrony Narodowej. Lekko poszkodowanych zostało ośmiu innych żołnierzy. Byłem w zaatakowanym konwoju - zobacz blog dziennikarza INTERIA.PL Marcina Ogdowskiego