Chodzi o 3,5 miliarda złotych. Komisja Europejska wstrzymała ich wypłatę po tym, jak pojawiły się podejrzenia zmowy cenowej. Kartel miały stworzyć firmy budowlane startujące w przetargach. Donald Tusk podkreśla, że Komisja Europejska jedynie wstrzymała wypłatę środków i chce dać naszemu krajowi czas do udowodnienia, że nie dojdzie do takich przypadków w przyszłości. Według premiera, jeśli sąd potwierdzi nieprawidłowości, fundusze zostaną przesunięte na inny cel. "Termin odblokowania pieniędzy nie jest niemożliwy" Minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska po spotkaniach w Brukseli jest optymistką co do pozytywnego rozwiązania problemu. " Mam nadzieję, że za kilka tygodni będą miała dobre wiadomości o odblokowaniu pieniędzy na polskie drogi. Ważne, żeby stało się to dość szybko, żeby uspokoić nastroje" - powiedziała. Zapewniła, że wszystkie niezbędne dokumenty i informacje zostaną wysłane do Brukseli bardzo szybko, co pozwoli Komisji odblokować pieniądze na przełomie lutego i marca. Wraz z minister Bieńkowską w Brukseli był minister transportu Sławomir Nowak, który spotkał się w tej sprawie z unijnym komisarzem odpowiedzialnym za politykę regionalną. Johannes Hahn obiecał, że tę sprawę potraktuje priorytetowo. "Wszystko zależy od tego, kiedy dostaniemy informacje z Polski. Ale jeśli je otrzymamy ocenimy i sprawdzimy i one nas zadowolą, to termin odblokowania pieniędzy nie jest niemożliwy" - powiedział komisarz. Polskie metody wzorcowe dla innych krajów Minister Sławomir Nowak powiedział po spotkaniu, że unijny urzędnik uznał polskie metody wykrywania zmów cenowych za wzorcowe dla innych krajów. Polska ma przysłać do Brukseli wszystkie niezbędne dokumenty gwarantujące dobrą kontrolę wydatków unijnych, a także szczegółowy audyt projektów drogowych. Ma też zapewnić zaostrzenie procedur dotyczących zamówień publicznych. Na tej podstawie Komisja ma odblokować pieniądze. Sikorski uspokaja Sytuację uspokaja także Radosław Sikorski. Minister spraw zagranicznych wierzy, że polskie wyjaśnienia przekonają Komisję Europejską. Polityk zwrócił uwagę, że podobne problemy zdarzają się naszemu krajowi niezwykle rzadko. Jak podkreślił, to Polska wykryła zmowę cenową firm budujących drogi. Jego zdaniem świadczy o tym, że nasze procedury działają, a odpowiednie instytucje funkcjonują właściwie. Z kolei opozycja krytykuje rząd. Mariusz Błaszczak oświadczył, że PiS domaga się nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu w sprawie nadużyć przy budowie dróg. Dodał, że Prawo i Sprawiedliwość nie zrezygnuje z tego żądania nawet jeśli uda się uzyskać wypłatę wstrzymanych środków. Polityk podkreślił, że dochodzenie w sprawie zmowy cenowej i korupcji było prowadzone od kilku lat i rząd powinien o tym wiedzieć. Jego zdaniem, jednak nie zrobił nic, aby przeciwdziałać nadużyciom. Śledztwo ws. zmowy cenowej Śledztwo w sprawie zmowy cenowej przy realizacji projektów na budowę polskich dróg prowadzi ABW na zlecenie Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Oskarżonych zostało 11 osób, w tym były szef warszawskiego oddziału GDDKiA. Według prokuratury, przedstawiciele firm uzgadniali jakie konsorcja mają wygrać przetargi na poszczególne odcinki dróg. W akcie oskarżenia jest mowa o dwóch odcinkach na drodze krajowej numer 8, między Białymstokiem i Jeżewem oraz Rawą Mazowiecką i Piotrkowem Trybunalskim, a także o odcinku budowanej autostrady A4 Radymno-Korczowa. Okazuje się, że UOKiK nie może ukarać nieuczciwych wykonawców autostrady A4 i drogi ekspresowej S8. Urząd został za późno poinformowany o postępowaniu ABW wobec firm, a polskie prawo przewiduje bardzo krótki czas przedawnienia dla postępowań antymonopolowych. "Firmy, którymi podejrzani zarządzali nie poniosą jednak konsekwencji, bo do UOKiK nie został w porę poinformowany o sprawie przez ABW" - powiedziała w radiowej Jedynce szefowa UOKiK Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel. Prawo antymonopolowe przewiduje roczny czas przedawnienia. Prokuratura i ABW nie mają takich ograniczeń. Gdyby ABW przekazała informacje o swoim śledztwie w 2009 roku, to również UOKiK mógłby włączyć się w działanie przeciwko nieuczciwym firmom. Jeśli nie ma postępowania UOKiK, nie można ukarać firm. Odpowiedzialność mogą ponieść tylko menedżerowie firm podejrzanych o nieuczciwe praktyki. Maksymalna kara za udział w porozumieniu ograniczającym konkurencję może wynieść 10 procent przychodu przedsiębiorcy osiągniętego w roku poprzedzającym wydanie decyzji. Przedsiębiorcy mogą uniknąć sankcji za udział w porozumieniu ograniczającym konkurencję w zamian za współpracę z UOKiK, dzięki programowi łagodzenia kar. POLECAMY: Polska batalia o odblokowanie unijnych funduszy na drogi Sikorski: Wstrzymanie funduszy na drogi nie osłabia pozycji Polski ws. budżetu Bieńkowska krytykuje decyzję KE w sprawie funduszy na drogi