Zdaniem specjalisty od marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego dr. hab. Norberta Maliszewskiego sytuację państwa po uzyskaniu przez rząd wotum zaufania odzwierciedla analogia do lecącego samolotu. W jego ocenie, premier od początku tzw. sprawy podsłuchów popełniał błędy. Dlatego - mówił Maliszewski - społeczeństwo mogło mieć poczucie, że szef rządu "stracił panowanie nad sterami, a samolot jest terroryzowany przez nieznanych sprawców". "Co więcej, wyglądało na to, że zamiast wyprowadzać ten samolot z korkociągu, to jeszcze kieruje go w kierunku katastrofy. Nie zdymisjonował od razu ministra Sienkiewicza, potem były wydarzenia w redakcji Wprost i spekulacje o przyspieszonych wyborach" - wyliczał ekspert. Według Maliszewskiego, środa była pierwszym dniem, w którym premier odzyskał zarówno kontrolę jak i inicjatywę. "To, co wydarzyło się w Sejmie pokazało, że Tusk ma poparcie PO i PSL, czyli większość w parlamencie i sytuacja jest stabilna. Mamy poczucie, że załoga samolotu wie, co robić. Nie wiadomo co prawda, kto terroryzuje, ale mimo wszystko widać, że leci z nami pilot" - stwierdził. Maliszewski powiedział, że przeprowadzone przez niego badania pokazały, iż w ostatnim czasie polskie społeczeństwo uważało, że sytuacja jest niebezpieczna, wymknęła się spod kontroli premierowi, który utracił zdolności przywódcze. "Większość miała poczucie, że powinno dojść do przyspieszonych wyborów, że władza powinna być wymieniona. Teraz Tusk przechodzi do ofensywy. Nie tylko pokazał, że ma stabilną większość, ale udało mu się tak zdefiniować sytuację, że teraz opozycji będzie trudno się odnaleźć" - mówił. Jego zdaniem, premier postępuje zgodnie z syndromem oblężonej twierdzy. Ci, którzy go poparli mogą być odbierani jako osoby odpowiedzialne za sprawy państwa, bezpieczeństwo energetyczne i wynik negocjacji dotyczących ważnych stanowisk unijnych. Przeciwnikom można zarzucić, że działają zgodnie z intencją przedsiębiorców prowadzących ciemne interesy. Kolejne głosowania nad wotum nieufności wobec ministrów mogą być odbierane jako destabilizowanie państwa - ocenił ekspert. "W tak zdefiniowanej sytuacji opozycji będzie bardzo trudno się odnaleźć. Powtarzanie głosowania nad wotum nieufności jest skazane na porażkę. To objaw zagubienia się, nie wnosi nic nowego do debaty" - wyjaśnił. W ocenie Maliszewskiego, nie można jednak mówić o końcu kryzysu partii rządzącej, a jedynie o odzyskaniu przez nią inicjatywy i narzuceniu własnej narracji. "Problemy wizerunkowe PO będą trwały. Z badań wynika, że zajmuje ona jedno z ostatnich miejsc pod względem zaufania, wiarygodności, dbania o interesy przeciętnego Kowalskiego, bo taki obraz wyłania się z nagranych rozmów. W dodatku cały czas nie mamy kolejnych nagrań. Nie wiadomo, czy one będą i co zawierają" - zauważył ekspert. Jak dodał, dopiero kiedy wyjaśni się sprawa kolejnych taśm można spodziewać się zmian w rządzie. Jego zdaniem dojdzie wówczas do "resetu" - dymisji tych ministrów, którzy złamali standardy. "Zapewne zastąpiony zostanie min. Sienkiewicz. Nie wiadomo też, czy obecnie Tusk nie negocjuje stanowiska wysokiego komisarza ds. polityki zagranicznej dla Radosława Sikorskiego, aby pozbyć się 'gorącego kartofla'" - ocenił Maliszewski.